Oczami Isabelle
Siedziałam wpatrzona w telefon i od godziny czekałam aż mój misiaczek zadzwoni. Nagle do pokoju wbiła mi Beth.
- Zapomniałaś chyba o tym, że na randkę idziesz. - powiedziała.
- Ale to tylko kino. - odpowiedziałam.
- Z Niallem? To chyba restauracja miała być. - powiedziała.
Nosz cholera jasna zapomniałam całkowicie o tym durniu. Zerwałam się z łóżka i biegnąc napisałam do Gabriela.
Kotek dzisiaj się niestety nie spotkamy. Wypadła mi mała rzecz. Przepraszam cię. Buziaczki Belle.Wbiegłam do garderoby i ubrałam się w to. Zadowolona wyszłam z garderoby i poczłapałam do pokoju Lex. Moja kochana siostrzyczka była już gotowa. Obok niej siedziała Beth.
- To co idziemy odwalić tą całą szopkę i lecimy do naszych chłopców. - zapytałam.
Dziewczyny pokiwały głowami i razem zeszłyśmy na dół. Jak się okazało Lex z Lou szła do parku, Beth z Zaynem ogólnie na spacer, a ja z Niallem do restauracji.
- Tylko dwie godziny nie dłużej. - powiedziałam na co Paul tak ten zły człowiek się zgodził.
Prawdę mówiąc nie miał wyboru. Groziło mu bowiem podziurawienie tyłka i kilka strzałów z wiatrówki. Zadowolona z siebie wzięłam "mojego chłopaka" pod rękę i razem wyszliśmy. W restauracji zamówiłam tylko sałatkę, a mój towarzysz zamówił sobie chyba z milion różnych dań. Patrząc jak on je dziobałam moją sałatkę. Prawdę mówiąc nie miałam apetytu. Wolałam patrzeć na jego niebieskie oczęta. Ej chwila moment Belle ogarnij się i mi tu się nie zakochuj masz Gabriela. Gdy nasza "randka" się skończyła z ulgą wyszłam z lokalu. Teraz najgorsza część. Pocałowałam go lekko lecz chyba mu to nie wystarczyło gdyż nasz pocałunek z niewinnego zamienił się w namiętny. Całując go poczułam blask fleszu i usłyszałam coś w stylu " mamy to. Oderwałam się od niego i z udawanym smutkiem odeszłam. No to teraz czeka mnie prawdziwa randka. Z radością i dzikim smutkiem poszłam do parku. Na ławce czekał na mnie Garbriel.
- Misiaczku ! - krzyknęłam i podbiegłam do niego.
Pocałowałam go lecz on nie odpowiedział mi.
- Co się stało? - zapytałam.
- Nie kocham cię. - odpowiedział i wstał z ławki.
Ze łzami w oczach patrzyłam jak on odchodzi.
- Pieprz się ! - wrzasnęłam za nim i pobiegłam do domu.
Wbiegając do domu trzasnęłam tak mocno drzwiami, że wypadły z zawiasów. Nie przejmując się tym rzuciłam się na sofę i rozryczałam się na dobre. W takiej sytuacji znalazła mnie Beth z Alex i reszta ferajny.
- Belle kotek co jest? - spytała Beth.
- Odejdź bo nie ręczę za siebie. - odpowiedziałam.
Jednak Elizabeth wiedziała, że to tylko marne pogróżki. Usiadła koło mnie i przytuliła się do mnie.
- Misiu powiedz co jest nie tak. - powiedziała.
- B- bo Gabriel mnie rzucił. - wydukałam i znów się rozpłakałam.
Pomiędzy spazmami płaczu usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i przeklina. Podniosłam się z pozycji leżącej i spojrzałam w stronę drzwi. W nich stał ON.
- Wyjdź albo zginiesz. - warknęłam.
- Ale kochanie ja przyszedłem cię przeprosić. - powiedział.
- Nic z tego. Prędzej cię zabiję niż wysłucham. - odpowiedziałam i podniosłam się z sofy.
- Masz pięć minut aby wyjść z tego domu i zniknąć na zawsze inaczej znajdę cię i zabiję. Obiecuję. - dodałam zła i podeszłam do niego.
Wymierzyłam śliczny prawy sierpowy i już miałam go uderzyć lecz zatrzymała mnie czyjaś ręka. Odwróciłam się, a za mną stał Niall.
- Nie warto. - powiedział i przytulił się do mnie.
Zdezorientowana odpowiedziałam mu na uścisk i powiedziałam:
- Dziękuję.
Chwilę później zaczęłam się zastanawiać nad sobą i swoim życiem aż wpadłam na mały pomysł. Zadowolona poszłam do Beth i powiedziałam jej wszystko.
- Pamiętaj, że Lex i reszta nie może się o tym dowiedzieć. Nie chcę martwić mojej siostry. - powiedziałam.
- Jasne. - odpowiedziała i przytuliła się do mnie.
---------------------------------------------------------------------------------
O kurde chyba ciocia WENA mnie nawiedziła bo tak troszkę długie wyszło :D
Hahahaha super ciekawe co Pierniczek napisze ;D
OdpowiedzUsuń