wtorek, 12 lutego 2013

#Koniec nadchodzi niestety

Oczami Isabelle
W końcu nadszedł czas porodu. Niall od samego rana chodzi jak podniecony pekińczyk i wszystkim mówi, że zobaczy niedługo swoją córeczkę Juliet. Ja natomiast ledwo co się przemieszczam. Aktualnie siedzę w garderobie i myślę nad tym co założyć. W końcu wybrałam to i zeszłam na dół. Tam zjadłam coś na szybkiego i powoli poszłam do salonu. Siedząc i oglądając tv poczułam jak mi wody odchodzą.
- Niall chodź tu ! - wydarłam się.
Chłopak przybiegł i ze zmieszaną miną spojrzał na mnie.
- Kotek co jest? - spytał.
- Wody odchodzą jedziemy do szpitala. - udało mi się powiedzieć i poczułam się jeszcze gorzej.
Niall szybko wziął mnie na ręce i wybiegł z domu po czym wsadził mnie do samochodu i nie zważając na przepisy popędził. Powiedzmy, że po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Chłopak wniósł mnie na rękach do szpitala i podszedł do recepcji.
- Moja dziewczyna rodzi. - powiedział, a pielęgniarka posłała go na trzecie piętro gdzie była porodówka. 
Gdy dostaliśmy się na nią lekarz zaprowadził mnie na salę porodową i zaczęła się katorga podczas, której mój kochany wariat zemdlał z trzy razy aż do momentu gdy po serii wdech wydech i przemy pojawiła się zapłakana Juliet.
- Może pan przeciąć pępowinie. - powiedział do Nialla lekarz i podał mu narzędzie.
Rozstrzęsiony chłopak nieporadnie przeciął ją i usiadł od razu na krześle.   
- Nigdy więcej. - wyszeptał i oparł się o łóżko.
U mnie wywołało to nagły napad śmiechu ale uspokoiłam się gdy podano mi moje maleństwo.  

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc moi kochani tak o to kończy się przygoda czterech przyjaciółek, które na początku były nastawione sceptycznie jednak błagam was nie płaczcie lub nie skaczcie z radości <bo tortury się skończyły> gdyż to nie jest oficjalny koniec naszej współpracy jak wcześniej moja siostrzyczka pisała powstał nowy blog <link w poprzednim poście>, w którym będzie jeszcze więcej odpałów i jeszcze więcej znęcania się nad chłopcami oraz może i happy end w dalekiej przyszłości. Tak więc sajgonkaa z wami moje potworki i do zobaczenia wkrótce. Wasza marcheweczka czyli ILoveCarrots. xx Lov Ya. 


-------------------------------------------------------------------------------
                                          *Oczami Jewel*
No tia Isabelle poszła rodzić, a ja siedzę jak ta sierota w salonie na kanapie w jakimś różowym dresie. Hahahah i teraz piosenka "Mam dres" Zaczęłam się śmiać z własnych myśli, ale szybko przerwałam gdyż złapał mnie skurcz. Łocho chyba Malik chce wyjść na świat. Nie mam pojęcia czy to chłopiec, czy dziewczyna, a może i bliźniaki gdyż iż i ponieważ nie chcieliśmy tego wiedzieć. taka niespodzianka. Jako iż skurcz już puścił, poczłapałam jak Pepe pan dziobak do pokoju przebrać się. Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego po chwili znalazłam, zrzuciłam dresy i ubrałam to. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie w salonie i postanowiłam popatrzeć co ile mam skurcze. Jak się okazało, dopiero co 20 minut czyli mogę jeszcze w domu posiedzieć. Włączyłam sobie jakąś komedie na telewizorku i zaczęłam oglądać. Niestety nie naoglądałam się długo gdyż złapał mnie cholernie bolący skurcz. Krzyknęłam z bólu. Po chwili po domu rozległ się krzyk Zayna.
- Kochanie nic ci nie jest.
- Zamknij tą swoją mordę i ruszaj ten swój gruby tyłek, bo do jasnej cholery mam skurcz i chyba ja kurwa rodzę - wrzasnęłam i trzymając się za brzuch wstałam z kanapy. Nie minęła nawet minuta a już przy mnie był szanowny pan Malik z torbą w ręku. Wziął mnie pod rękę i wsadził do samochodu. Po chwili byliśmy już na porodówce. Po 4 godzinach męczarni  urodziłam bliźniaki. Szok out normalnie. Taka tyci niespodzianka. Urodziłam chłopczyka i dziewczynkę. Po tym całym czyszczeniu i innych bzdetach zawieźli mnie na sale gdzie już czekał na mnie Zayn i maleństwa. Chłopak podał mi dziewczynkę, a sam wziął chłopczyka.
- Jak je nazwiemy - zapytałam się go.
- Chłopczyka może Christopher co ty na to - powiedział z uśmiechem.
- Jestem za a dziewczynkę.
- Wymyśl coś.
- Hmm to może Melody.
- Może być i wiesz co.
- Hmm.
- Kocham cię moja ty wariatko.
- Ja ciebie też - podszedł do mnie i skradł z moich ust całusa. Posłaliśmy sobie uśmiechy. Po chwili Zayn uśmiechnął się zadziornie.
- Co ty planujesz.
- Zróbmy sobie jeszcze maluszka.
- Dobra pod warunkiem.
- Jakim.
- Ja chodzę 9 miesięcy z brzuchem, ale ty rodzisz.
- Jak się tak da - zaczęliśmy się śmiać. 
Położyliśmy uśpione maleństwa w wózeczkach a sami zaczęliśmy rozmawiać o planach na przyszłość.

*-----------------------------------------------------------------------------*
Ta da jest i zakończenie. Mam nadzieję, że nie zwaliłam tego na całego. Chciałabym się z wami pożegnać choć nie kończę jeszcze z pisaniem z moimi wariatkami, gdyż założyłyśmy jeszcze bardziej popapranego bloga niż ten. Serdecznie was na niego zapraszam linka macie w poprzedniej notce mojej siostrzyczki Pierniczka. Kocham was i mam nadzieję, że za bardzo was nie zanudziłam, a teraz Bye i oddaje głos reszcie moich Smerfów. ;) Kocham was ;**


------------------------------------------------------------------------------
 *Oczami Alexandry*
Najpierw wydzierała się Horanowa, next Malikowa, Stylesowa, Paynowa, a według hierarchii teraz ja. Ale no ludzie, ja nie chcę jeszcze rodzić. Ja nie jestem przyzwyczajona do bólu. Ten o to właśnie osobnik zwanym Tomlinsonem chodzi jak na szpilkach, gdyż boi się, że w nie właściwym momencie urodzę. Co za dziecko. Leżałam sobie w bardzo miękkim łóżeczku otoczona poduszeczkami. Pożerałam makrelę z nutellą, lodami waniliowymi i kiszonymi ogórkami (moja mama tak jadła przed porodem) Louisa już mdli jak przez kilka tygodni tylko to wpierdzielam na śniadanie, obiad i kolację, a czasami jeszcze pomiędzy. Pyyyysia <333 No ale wracając oglądam Scobby-Doo (zaraziła mnie tym Isa), śmieję się z tekstu "byłem tu scoooby dooo" , ale zaraz wyję baranim głosem! 
- Tomlinson do cholery jasnej na góre i to migiem Debilu popieprzony jeden!- kurwa jak brzuch nawala.
- Co sie słoneczko stało?- zapytał z uśmiechem
- Pakuj do cholerną torbę i jedziemy na porodówkę!! Inaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaczej bym się taaaaaaaaaaaaak nie darła!!- Normalnie zaraz tam wykituję!!!!
- Oddychaj! Tak jak ta pani na zajęciach hi-hi-huuuu-hi-hi-huuuu-hi-hi-huu- zamówili całej piątce babkę do ćwiczeń do domu.
- Dam ci w morde za te hi-hi huuuu
- Już, już- zabrał wszystko co potrzebne, wziął pod rękę i zaczął prowadzić do samochodu, ale utrudniło nam to stado Paparazzi, którzy już się chyba dowiedzieli, że reszta rodzi i czekali na nas śepy jedne.Chłopiec czy dziewczynka?? Jak je nazwiecie?? -  Te pytania doprowadzają do szału
- Kurwaaa!! Obiecuję, że jak wyjdę ze szpitala to was zaskarżę za nękanie! A teraz sioooo, bo będziecie poród odbierać!- jednak mój krzyk coś poskutkował. Wreszcie pojechaliśmy do szpitala. 
- Dzień dobry my na porodówkę- uśmiechnęłam się sweetaśnie i spojrzałam na Tomlinsona, który leżał na Ziemi- A i jakiś lekarz dla tego o to facia
- Dobrze, panią już się ktoś zajmie, a jemu nic nie będzie- Zaprowadziła mnie do sali, a po drodze zobaczyłam Horanową i Malik
- Mały czekaj chwilę! Zajrzę do ciotek.- weszłam- Hej słońca! Jakie one piękne!- patrzyłam na bliźniaki  Eli i Juliet  Belli- A Niech ktoś ocuci Louisa, boo zemdlał! Lecę słońca za niedługo wrócę z Kate i Emmą- wyszłam pięknie zgrabnie, położyli mnie na stole. Przy mnie pojawił się mój od siedmiu boleści narzeczony. Zgromiłam go wzrokiem, bo już chciał coś powiedzieć. Dali mi leki rozkurczowe i po 45 minutach pojawiły się moje kochane dziewczynki. 
- Kocham Waszą trójkę- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Po godzinie zawieźli mnie na salę. Jak się okazało  na tą, gdzie leżały Beth i Bells's. 
- To Ty już?? Nie było cie słychać- zaśmiał się Zayn
 - Słychać jej nie było, ale moja ręka ucierpiała
- Oj! To trzeba było mi jej nie dawać do trzymania!
Wszyscy się zaśmialiśmy i wróciliśmy do gadki-szmatki
* 3 miesiące później*
Dziś jest wielki dzień. Biorę ślub. Znaczy bierzemy we trójkę (ja, Beth i moja sis, bo byśmy nie wyrobili sie w piątkę) Urzędas zaczął coś gadać jak to on...blabla, bla....Czy ty Lou.........Czy ty Alex......Możesz pocałowac pannę młodą. WRESZCIE! Koniec! Wyszliśmy. Było piękne wesele. Ponad...nie doliczyłam się gości.... Ja byłam ubrana w TO, Bella w TO, a Eli w TO 
Przy jednej z piosenek siedziałam z Lou przy stole. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości. O tym co nas czeka, i zdecydowaliśmy, że tak naprawdę mamy bardzo dużo czasu, ale jak to on powiedział  ze 

jeżeli będzie musiał mieć 15-20 córek po to by mieć jednego syna, 

 to on to zrobi. Popatrzyłam się na niego jak na debila i z 
uśmiechem powiedziałam: Wmawiaj sobie słoneczko.  Zapowiadają sie cudowne lata dla każdego z nas...dla mnie,Isabelli, 
 Elizabeth, Daniell i Pauilny, dla Louisa, Nialla, Zayna, Liama i  Harrego

 Do zabaczenia...Kiedyś tam :):) 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cholercia...to już koniec...normalnie rozkleję się zaraz! To jest straszne! Tyle naszego potu i łez zostaje na tym blogu, tyle śmiechu, tyle bólu, ech...co tu się nie wydarzyło?? Nasze gadki-szmatki. 
Jak napisałam mamy nowy blog założony, na którego zapraszamy:)
Pozdrawiam moje siostrzyczki:)) 
Jewel, Natalcię, Misię:) KOCHAM WAS DZIEWCZYNKI :))
Oczywiście dziękujemy KAŻDEMU kto tu wszedł chociaż raz. 
(Zaraziłam tym blogiem moją BFF Wikusię :P)

ŻEGNAJCIE MOJE KOCIAKI< SMERFY< MISIE i INNE STWORZENIA 
PIERNICZEK <3333       
 

niedziela, 10 lutego 2013

NOWY BLOG

Więc z dziewczynami zaczęłyśmy Nowy Blog. Dodaję na nim JEWEL, NATALKA, MISIA i JA. On będzie chyba tak dziwny jak ten.....

Więc ZAPRASZAMY!
http://kto-pyta-nie-bladzi.blogspot.com

piątek, 8 lutego 2013

# 50 - Jubileusz - fuuu, bleee ech...coraz bardziej słodko

*Oczami Alex*
Ten debil mi się oświadczył!! Ten debil mi się oświadczył!! Jezu jaka ja pojebana.....nic lepiej... tylko gorzej.  Noc była wspaniała. :D :D :D :D :D :D :D :D :D. Rano wstałam pierwsza. od razu się umyłam i ubrałam. Następnie zeszła Bell's z wiadomością, że jedzie do szpitala na zmianę opatrunku i coś tam jeszcze. Postanowiłam z nią pojechać. No co? Tylko bym się nudziła. Ona kulturalnie poszła do lekarza, a mi zrobiło się słabo. Poprosiłam pielęgniarkę o wodę, ale za nim ta i to przyniosła ja zemdlałam.....


*~*~*~*~*~*~*
Obudziłam się w wielkiej, białej  sali, a nade mną stał lekarz i Isa.
- Co mi sie stało?- zapytałam
- Więc...zrobiliśmy pani badania. Wykazały one, że jest pani w 4 tygodniu ciąży. Gratuluję- uśmiechnął się. Ja byłam zamurowana, a Bell's  cieszyła się jak głupia <czyli nic nowego>. Dostałam kartę wypisu i baj-baj. 
Poprosiłam po drodze moją siostrę, żeby nic nikomu nie mówiła. A ja już wiem dlaczego ta małpiatka tak się cieszyła. Bo ona też jest w ciąży. Tylko, że 5 tygodniu. Jeszcze Paula na dokładkę i będzie tego! Postanowiłam przyznać się do tego "przestępstwa" w Wigilię. <zapomniałam powiedzieć Że spędzamy ją w 10 razem>
Weszłyśmy do domu, a tam zaraz rzucili się na nas. My sie odsunęłyśmy mówiąc, że źle się czujemy.
Dziewczyny (Eli, Paula i Dan) popatrzyły na Nas, a my skinęłyśmy głową. Te zaczęły się szczerzyć jak głupie.
Wieczorem Niall z Bellą poszli do parku. Jak się okazało był tam jakiś wyścig. Ale jak zobaczyli ich dziennikarze to zza drzewa ich nagrywali. Wzruszyłam sie normalnie wam powiem. 


*11 dni później , 24.12.2012r.*
Prezenty pokupowane, dania zrobione. Wiecie ile tych pierogów narobiłyśmy? Cała nasza piątka. Chyba było ich z 200 i to tych dużych. Ciekawe czy starczy.  Wszystko gotowe. Ciekawe jak przyjmie piątka rozwścieczonych bachorów wiadomość, że zostanie Ojcem. CIEKAWE!! O 18 zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Poryczałyśmy się z dziewczynami. Przykro mi, ale  to hormony. Coś czuję, że będzie im gorzej iż wcześniej. :P :P  Zjedliśmy kolację i przyszedł czas na prezenty. Chłopców najpierw w to wrobiłyśmy. Każdy z nich dostał koszulkę "Najlepszy tata na świecie"  i do tego USG bąbli. 
Gdy to zobaczyli zaniemówili.
- Czyli, że będę tatą?- zapytał Louis patrząc mi głęboko w oczy. 
- Tak Kochanie, będziesz tatą..- Ten odłożył prezent i zaczął mną kręcić jak jakiś świr.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- zatopił te swoje usta w moich. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że tak zareagował. Widziałam kątem oka, że reszta też poszła w nasze ślady.
Do późnej nocy siedzieliśmy w salonie przy kominku wymyślając wspólnie imiona dla piątki dzieci. Przy okazji jedni śmiali się z drugich, że Gumek nie umieją używać #Haha. Chyba już na to za późno :P Jak dla mnie to najlepsze Święta!!

-----------------------------------------------------------------------------------------
Coś mi się wydaje, że powoli to już koniec tego bloga! Dziewczyny co myślicie, żeby napisać kolejny razem??? Tylko, że tym razem z Paulinką!!

#49 Robi się słodko za słodko +18

Oczyma Isabelle
No więc jak tylko te wariaty wyprowadziły nas z pokoju muzycznego przeszłyśmy z nimi do salonu. I dziwnym trafem było tam strasznie romantycznie. Zdziwiona spojrzałam na chłopców, a Louis podszedł do mojej kochanej siostrzyczki.
- Alexandro Katherino Margerito Parker czy wyjdziesz za mnie? - spytał klękając na kolano.
- Oczywiście, że tak. - odpowiedziała i pocałowała go, a ja chyba za bardzo stałam się uczuciowa bo łzy zaczęły mi lecieć jak z wodospadu Niagara. 
No ale jak zwykle znalazł się taki jełop co zepsuł wszystko. Z szafy, która stała sobie niewinnie w kącie wyskoczył nagi Harry.
- Zakryj się bo w przeciwieństwie do niektóry osób tutaj nie mam zamiaru patrzeć na twojego kolegę u dołu. - powiedziałam i zakryłam oczy rękoma.
Usłyszałam stłumione słowo Pauliny : A ja popatrzę i to z chęcią, oraz wybuch śmiechu. Dalej słyszałam jak Harry się oświadcza i znowu się rozpłakałam.
- Pprzepraszam was ale muszę wyjść. - powiedziałam i pobiegłam do mojego pokoju na ślepo.
Oczywiście wpadłam na ścianę żeby nie było lecz na szczęście nic mi się nie stało. Wbiegłam do pokoju i zatrzaskując drzwi pobiegłam do garderoby. Ubrałam się i zeszłam na dół.
- Idę pojeździć! - krzyknęłam i wyszłam z domu. W połowie schodów poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Nawet się nie waż ledwo co cię odzyskaliśmy. - powiedziała zła Beth.
- Beth ale ty tego nie rozumiesz to był nic nie znaczący wypadek samochód mnie potrącił i tyle. Ah.. i jeszcze jedno częściowo była to wasza wina to wy zapomnieliście o moich urodzinach a teraz mnie puść idę do skateparku i nie wiem kiedy wrócę. - powiedziałam i wyrwałam się jej z uścisku.
Zdenerwowana przeszłam przez ulicę i tak przez następne aż znalazłam się w moim raju. Weszłam na moją ukochaną przyjaciółkę i zaczęłam jeździć. Wiem, że powinnam czuć do niej wstręt i tak dalej ale jakoś nie potrafiłam. Deska naprawdę uzależnia i to gorzej od byle jakiego narkotyku. Po dobrych trzech godzinach zmęczona wróciłam do domu i weszłam do salonu, w którym panowała niezbyt miła atmosfera.
- Co jest? - spytałam.
- Dzwonił Paul i zaraz przyjdzie oraz ma niezbyt miłe wiadomości. - odpowiedziała mi Beth.
Jak na zawołanie drzwi otworzyły się, a w nich stał Paul.
- Witaj wujaszku przyszedłeś mi życzenia złożyć? - spytałam. - Cóż jeśli tak to troszkę się spóźniłeś. - dodałam.
- Belle daj spokój. Mam dla ciebie małą wiadomość ty i Horan jutro idziecie do altanki w parku. On ci się oświadcza, a ty to przyjmujesz. Jasne? - powiedział.
Kurwa <sorka za słowo ale też bym tak zareagowała>, że co?
- Paul po pierwsze nie Horan a Niall, po drugie kocham tego głąba i oczywiście, że się zgodzę i po trzecie po kiego grzyba chcecie to rozgłaszać? - powiedziałam najspokojniej jak mogłam.
- Bo tak. - odpowiedział i wyszedł.
Zła jak nie wiem co podeszłam do ściany i z impetem ją walnęłam. Tak więc mądra Belle złamała sobie nadgarstek.
- Mamuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuusiu. - wydarłam się i złapałam za rękę.
Zwijając się z bólu wyszłam z domu i poleciałam do szpitala. Najszybciej jak mogli założyli mi gips i tak muszę z nim chodzić przez kilka miesięcy. No pięknie się zapowiada. Oczywiście jak wróciłam wszyscy poszli sobie spać. Nie przejęli się mną no !!!! Foch 4ever -.- Po cichu przemknęłam do mojego pokoju i bez namysłu rozebrałam się po czym w samej bieliźnie położyłam się na łóżko. Nagle koło mojego ucha rozległo się mruczenie jakby kota. Przestraszona odwróciłam się i ujrzałam Nialla, który uśmiechał się łakomie. Wstał i usiadł na mnie po czym namiętnie pocałował w usta. Przy okazji rozerwał mój ulubiony stanik.
- To kara za mój pokój. - powiedział pomiędzy pocałunkami.
A później był dziki i to bardzo sex. Buahahahhahah :D <Chciałam wam opisać ale stwierdziłam, że to was zdemoralizuje. No dobra poddaję się piszę już no!>
Zszedł niżej na wgłębienie szyi i zdjął moje majtki po czym przeszedł dalej i zaczął delikatnie podgryzać sutki przez co cała pierś stwardniała zadowolony przeniósł się na drugą oraz zaczął znęcać się nad moją pochwą.<no co?!> W końcu nie mógł wytrzymać i ostrożnie wszedł we mnie swoim yghym.<no macie no penisem> Powoli zaczął się poruszać po czym przyspieszał i przyspieszał aż w końcu razem doszliśmy.
- Kocham cię. - wyszeptał mi w ucho i czule pocałował po czym położył się koło mnie i wtulił.
Razem odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.

---------------------------------------------------------------------------
Tadam :D No i macie dziki sex :D








#48: w końcu

Oczami Elizabeth
- A wiecie... w sprawie ciąży.....to wyszła taka zabawna sprawa - w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja cała happy pobiegłam otworzyć. Tak jak myślałam przed drzwiami czekał kurier z moją paczuszką. Szybko podpisałam co miałam podpisać i wzięłam paczkę na ręce. Wrzasnęłam jeszcze tym ciulakom : Sajonara Czyngis-Chany pieprzone - i jak sarenka potruchtałam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i otworzyłam paczysławę. Zawierała ona wszystkie mangi i odcinki Anime Fairy Tail, niezbędnik kobiecy czyli dużo Haribo i czekolady oraz pudełeczko Durexa. Ups chyba za późno zaśmiałam się, gdyż miałam już piękny plan na wkręcenie Malika. Szybko poszłam do łazienki i wyjęłam test ciążowy i narysowałam markerem dwie kreski. Buahahahah. Test położyłam na wierzchu w łazience, a sama otworzyłam drzwi do sypialni i położyłam się na łóżku. Po chwili do mojego królestwa wpadł Zayn i pobiegł do klopa. Załatwił swoje potrzeby i wrócił z testem w dłoni. 
- Będę ojcem - wyszeptał radośnie i po chwili zaczął skakać i tańczyć jak pojebany. Ja zaśmiałam się na ten widok i puknęłam się  w czółko.
- Żarcik - wrzasnęłam i jak najszybciej wybiegłam  z pokoju i schowałam się w wielkiej dębowej szafie w przedpokoju. Malik ruszył za mną ale pajac nie zauważył że weszłam do mojej Narnii, siadłam sobie w szafie i zaczęłam grać na telefonie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie zaś wrzeszczenie Isabelle. Oho ten wariat wrócił do domu. No jestem ciekawa czy Nialler się jej już oświadczył, tak samo Tomlison miał to zrobić dzisiaj, a Hazza stwierdził, że zrobi Pauline niespodziankę i wyskoczy nagi z tortu lub szafy i po wrzaśnięciu Ta da! zapyta się ją o rękę. O bosh jakie to romantyczne, tak normalnie romantico, że mnie na wymioty wzbiera, ale śmiechy śmiechami rzygać to mi się chcę. Szybko wybiegłam z szafy i pognałam przywitać się ze Stefanią von Klopen. Po zwróceniu wszystkiego co miałam w żołądku, siadłam zmęczona na podłodze i zaczęłam bawić się jakimś opakowaniem. Po chwili okazało się, że są to tampony. Spojrzałam na kalendarz, zaraz czekaj co za debil wiesza kalendarz w łazience. No dobra nie ważne, spojrzałam na datę i uświadomiłam sobie, że okres mi się spóźnia. Oj Malik biednie z tobą jak mnie zapłodniłeś. Poszukałam w szafce testów ciążowych. Jak dobrze że zaopatrzyłam w nie wszystkie dziewczyny. Wyjęłam trzy i zaczęłam je robić. Po 20 minutach czekania ze strachem spojrzałam na nie i na każdym zobaczyłam 2 kreski. Malik nie żyjesz. Szybko schowałam je głęboko w szafce, a sama wściekła wyszłam z łazienki i z chęcią mordu w oczach zbiegłam na dół.
- Malik pedale pieprzny gdzie jesteś - wrzasnęłam na cały dom, a odpowiedział mi tylko śmiech dziewczyn, które po chwili pojawiły się w salonie gdzie aktualnie stałam.
- Chłopcy wyszli na zakupy jesteśmy tylko my - powiedziała roześmiana Alex.
- Ja go zajebie no normalnie zajebie łopatą - wrzasnęłam i płacząc siadłam na kanapie.
- A tobie co pierdolec - zapytała Is.
- Nie gorzej- odpowiedziałam szlochając.
- Co Haribo się skończyły - zaśmiała się Paula.
- Nie kurwa w ciąży jestem ja go jebnę o albo lepiej od rezam jego przyjaciela - powiedziałam zacierając ręce.
- Boziu skarbie gratuluje - wrzasnęła Isabelle i zaczęłam mnie przytulać, po chwili dziewczyny wzięły z niej przykład i też zaczęły mnie ściskać.
- Boziu czuje się gorzej niż paczka żelek w objęciach Horana - na te słowa dziewczyny zaczęły sie śmiać, a ja do nich dołączyła, - a i obiecujcie, że na  razie nic nie mówimy chłopcom o małym Maliczku.
- Tak jest - powiedziały zgodnie, a ja zaczęłam się brechtać.
- Mam ochotę pośpiewać - wrzasnęłam i po chwili pobiegłyśmy z dziewczynami do sali muzycznej i dorwałyśmy się do instrumentów, a ja zaczęłam śpiewać: KLIK
Po zaśpiewaniu jakże zacnej piosenki zaczęłyśmy śmiać się jak pojebane i nie zauważyłyśmy nawet kiedy chłopcy wrócili do domu i teraz stali patrząc się na nas jak na chore psychicznie wariatki. Norma.

#47 Życie to nie bajka

*Oczami Alexandry*
To dziecko jest jednak nienormalne. Jeździła sobie na desce i miała wstrząs mózgu.Teraz nie pamięta chłopców. Założę się, że pocałuje ją Niall i wszystko będzie cacy! Bleee... 3 miesiące była w śpiączce. A tyle się wydarzyło. Wyobraźcie sobie, że Beth przyjęła "oświadczyny" Malika. (sorry xP). Ja jestem dziewczyną marchewy. Pewnie każdy się zastanawia jak to dowiedzieli się, że to Isa nagrała NAS. Więc była nagrana nasza rozmowa, bo Belle  oczywiście o kuchni zapomniała i z tamtąd nie wywaliła.  Pewnie się domyślacie jaką "karę" za to dostałyśmy (normalnie jak spiskowcy w II wojnie światowej) XD XD XD   
Wracając do naszego Chorowitka (tak na marginesie wiecie, ze już 12.12 12 ??)
- Belle miśku obudź się- tak zawsze na nią mówił tata. Tęsknię za nimi. Ale nie mogłabym nic sobie zrobić. Za bardzo kocham pewnego chłopaka o prze miękkich włoskach, i marchewkowym uśmiechu.
- Alex?- obudziła się po raz II - Gdzie Niall??
- Pamiętasz ich??
- Tak. Proszę przyprowadź go.
- Dobrze. - No i po moim super hiper planie pocałowania Belli przez Nialla. Ech...Życie to nie bajka :/ - Niall! Twoja księżniczka cię woła!- wykrzyknęłam, a następnie wylądowałam w ramionach Lou, gdyż tak się śpieszył, że mnie nie zauważył. - No dobra Familia. Idziemy do domu.  Trzeba wypocząć. Ona ma juz swojego księcia. - wstaliśmy i pojechaliśmy do domu, gdzie wreszcie mogłam się wyspać. W samochodzie zasnęłam na kolanach Louisa. I śniło mi się....

Stałam przy łóżku w sali, jak dobrze przeczytałam położniczej. Na stole leżała starsza wersja mnie, a obok siedział starszy Lou. 
- Jeszcze chwila kochanie... wszystko będzie dobrze- powtarzał
- Louis zamknij się ja tu rodzę, a nie umieram!- wydarła się SWM(Starsza Wersja Mnie)  W tej chwili usłyszałam płacz dziecka. Popatrzyłam w stronę lekarza. Trzymał na rękach piękną dziewczynkę. Szatynkę o jasno niebieskich oczach. Była tak bardzo podobna do chłopaka.
- Niech pan ją potrzyma- uśmiechnęła się pielęgniarka
- Witaj Mia na tym świecie. - uśmiechnął się Louis
- Ciekawe jak zareaguje twoja siostra jak się o tym dowie.- zapytała SWM
- Pewnie będzie dumna, że ma siostrę. 
- Taaak. Szczególnie z Tatusia- ech...nadal ironizowałam
- No oczywiście. W końcu to dzięki mnie ona powstała- a ten jak zwykle dumny jak PAW.
- Wmawiaj sobie. - Patrzyłam na nich. Nie mogłam nic zrobić. Tak pięknie wyglądali. Sen przecież odzwierciedla nasze słabości, pragnienia. Czyżbym chciała resztę życia spędzić z tym niedorozwojem?? 
 
 Nagle się obudziłam. A wiecie dlaczego? Bo te moje łapserdaki-słodziaki darli się na dole jak debile.
- LUDZIE! - wszyscy się na mnie popatrzyli- Z czego taki zaciesz?
- Wiesz kochanie Isa wraca do domu. A ja czekam- uśmiechnęła się Beth
- Na TO??? Przecież już koniec, przecież miałaś...
- wiem....ale na wszelki wypadek- chłopcy patrzyli sie na nas jak na KOBIETY które uciekły z psychiatryka, a Zayn prawie zemdlał. Oni..chyba..myśleli... I na cały głos zaczęłam się śmiać.- z czego rechot?
- Bo oni myślą, ze jesteś w ciąży...
- A wiecie... w sprawie ciąży.....
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótko bo brak pomysłu. Znaczy był, ale musiałam rozwikłać tę zagadke ze szpitalem. No chciałam zabić Nat za wypadek. No nic!

JEWEL!! <3333 ZAPRASZAM!

#46 Happy B-Day? No chyba nie -.-

Oczami Isabelle
Gdy tylko Jel i Zay polecieli do jej pokoju ja samoistnie zniknęłam w moim. ubrałam się i wyszłam z domu. Weszłam do najbliższego centrum handlowego i tam ruszyłam w stronę cukierni. 
- Dobry wieczór. - powiedziała kobieta stojąca za ladą.
Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam jej kiwnięciem głowy.
- Chciałabym zamówić tort na 19 urodziny. - powiedziałam.
Kobieta poszła po wzory i po kilku minutach wybrałam coś takiegotakiego bo znając życie jednym się nie najedzą.
- Kiedy to przysłać? - spytała kobieta.
Podałam jej dokładną datę i adres zamieszkania po czym zapłaciłam i wyszłam. Zadowolona wróciłam do domu.

Kilka dni później


Więc w końcu minęły te dni męczarni i nadszedł dzień moich urodzin. Zayn stwierdził, że mu ślicznie w różu i no przemalował się na różowo. Teraz chodzi nam taka śliczna Zaynona. No ale pomińmy Zaynone. Właśnie sobie wstałam z łóżka i <wiem wiem to nie jest interesujące :D> ubrałam się. Po czym zadowolona zeszłam na dół gdyż usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i moim oczom ukazały się torty. Zaniosłam je do salonu.
- Ludzie wyżerka! - krzyknęłam jednak nikt nie zszedł.
Zdziwiona poszłam do kuchni i znalazłam kartkę na lodówce.
Chłopcy wyjechali na trzy dni do Irlandii na koncert my pojechałyśmy razem z nimi.
Zła wróciłam do salonu i rozwaliłam oba torty po czym poszłam do mojego pokoju. Nie ma to jak zapomnieć o urodzinach swojej przyjaciółki i siostry. - pomyślałam i po chwili wpadłam na genialny plan. Poszłam i zdjęłam wszystkie kamerki z domu po czym utworzyłam jeden wielki film porno i nagrałam go na 3 płyty. Zeszłam na dół i poleciałam do papierniczego po czym kupiłam śliczne koperty. Do każdej z nich włożyłam jedną płytę i zaadresowałam do chłopców z małą groźbą. Oczywiście nakleiłam znaczek żeby nie było ale adresu zwrotnego nie napisałam po czym weszłam do pokoju Harrego i położyłam mu jedną z kopert na łóżku dalej przeszłam do Zayna i Louisa. Zadowolona poszłam jeszcze do Nialla i sprejem wypisałam mu na ścianach coś takiego:



Zjadłem/am wszystko z lodówki i z twoich zapasów :D
Zadowolona zatarłam wszystkie ślady, które mogły wskazywać, że to ja czyt. sprzątnęłam salon z tortów i wywaliłam kamerki w oddalonym od domu wysypisku śmieci. Smutna włączyłam telewizor i wyjęłam z szafy moją deskorolkę. Dawno nie jeździłam no ale to chyba jest jak jazda na rowerze tego nigdy się nie zapomina. Wstałam z łóżka i wyłączyłam wszystko po czym zabrałam telefon ze słuchawkami i przy okazji przebrałam się po czym wyszłam z domu i stanęłam niepewnie na desce i lekko odepchnęłam się. Zaczęłam jechać i po chwili byłam w swoim żywiole wykonywałam najróżniejsze triki aż do momentu gdy poczułam mocne uderzenie i zobaczyłam śliczne białe światło oraz moich rodziców.

- Kochanie jesteś za wcześnie. Musisz opiekować się Lex i Niallem wracaj do nich. - powiedziała mama i przytuliła się do mnie. 
Światło zniknęło i zamiast niego pojawiła się straszna ciemność. Chcąc się jej wyrwać otworzyłam oczy i usłyszałam jakiś krzyk.
- Co się stało? - wyszeptałam przestraszona.
- Kotek przez 3 miesiące nie dawałaś znaku życia. - odpowiedziała Beth.
- Widziałam rodziców. - powiedziałam jej.
Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na wszystkich zgromadzonych.
- Kim oni są? - spytałam Lex i pokazałam na piątkę chłopców, którzy stali za nimi.
Do sali po nich wszedł lekarz.
- Proszę się nie przejmować ma lekki zanik pamięci ale po kilku miesiącach wszystko sobie przypomni. Cieszmy się, że udało nam się ją uratować gdyż wstrząs mózgu bywa straszny. - powiedział i od tak wyszedł.
- Więc kim oni są? - spytałam znowu.
- To Niall twój chłopak. - powiedziała i pokazała na niebieskookiego blondyna. - Dalej Louis mój chłopak, Zayn chłopak Beth, Harry chłopak Pauliny i Liam chłopak Danielle. - odpowiedziała siostra.
- A i przy okazji gdy już sobie wszystko przypomnisz czeka cię mała kara. - powiedziała Beth.
- Za co? - spytałam zdziwiona.
- Za porno na płytach i pomazanie mojego pokoju. - powiedział blondwłosy.
- Yh.. co mi zrobisz zgwałcisz? Nie dzięki nie gustuję w Szkotach a i gdzie swoją spódniczkę zgubiłeś? - powiedziałam zgryźliwie.
- Jestem Irlandczykiem! - powiedział podwyższonym głosem.
Oh cholercia zdenerwowałam właśnie Irlandczyka zapowiada się ciekawie. - pomyślałam i znowu odpłynęłam w śliczny świat.
- Hej tato! - krzyknęłam wesoło.
- Belle miśku daj sobie spokój z tym sarkazmem bo naprawdę ranisz tego chłopaka. - powiedział i uśmiechnął się.
- No oki ale ja, ja go nie znam. - odpowiedziałam i oczami kota z Shereka<dobrze napisałam?> spojrzałam na niego.
- Poznasz go ale to później teraz odpoczywaj bo jutro wracasz już do domu. - powiedział i znikną.


--------------------------------------------------------------------------------

Miało być inaczej a wyszło inaczej -.- Trudno jest jak jest :D Mam dla was również kawałek z tej innej wersji :P

- Jako, że są moje urodzinki mam małą dedykację dla chłopców z One Direction. - powiedziałam. - Wiem, że i tak jej nie zrozumiecie a nawet jak i tak to nie obrażajcie się, a o to i ona. Śpiewa ja Big Cyc a tytuł to Moherowe berety. - dodałam na co dziewczyny wybuchnęły śmiechem.
Puściłam ją a chłopcy z urażonymi minami wstali z łóżka i przechodząc wywrócili się na moich wyciągniętych nogach. No nie moja wina, że lubię zajmować całe wolne miejsce do przejścia.