czwartek, 31 stycznia 2013

#38 Dyskoteka i spotkanie z Pauline...Ciekawe...

*Oczami Alexandry*
Biedni chłopcy... Isa zrobiła z nich gofry...ciekawe jakby smakowali...Jeden z nich na pewno bardzo dobrze :P  No sorry, ale wiecie jest taki serial zwie się "Czysta Krew" I On jest BOOSKI. Cały obejrzałam co źle wpływa na moją psychikę. No ale wracając..Idziemy na imprezę. hihi...Boskie... Oj głowa mnie boli.
- Dziewczyny... a mogę zadzwonić do Pauliny???- zapytałam z miną szczeniaczka
- Jasne!- Wykrzyknęły.
Pewnie zastanawiacie się skąd my znamy naszą drogą Paulinkę. Prawda? No już mówię...Jej mama jest tam kimś ważnym w jakiejśtam stacji telewizyjnej i lata po całym świecie. Była w Polsce kiedy my tam byłyśmy na wakacjach. Później okazało sie, ze będzie mieszkała dom od nas. Rok później się wyprowadziły (znowu) A teraz jakoś byłam na spacerze i ją zobaczyłam, ale nie pisałam. No bo po co? A teraz Tam-tam-tam WRÓCIŁA!:D:D A pewnie się domyślacie, że jeżeli podrózowała to była też w mieście rodzinnym Hazzy :P:P Będę się z niej nabijała...  No, ale dzwonię.. raz.....dwa....trzy....cztery....Odebrała
- Halo?- zapiszczał głosik dobrze mi znany
- Hej możesz rozmawiać czy jesteś zajęta?- wyszczerzyłam się z mojego toku myślenia
- HA-ha-ha bardzo śmieszne. Wredota. gadaj, gadaj. Co tam?
- No bo idziemy na imprezke z dziewczynami. Idziesz z nami??
- Jasne! Kiedy?
- Ubieraj się! Za godzinę u Nas. Pa.
- Ok. Pa.
Rozłączyłam sie  i szybciutko poszłam do siebie do pokoju. Ubrałam to i do tego butki. Belle założyła THIS, a Liz włożyła piękną czerń. Zaczęłyśmy się śmiać i usłyszałyśmy dzwonek. Z wyszczerzem na twarzy zeszłyśmy na dół, ostworzyłyśmy drzwi....i....zaczęłyśmy piszczeć i przytulać sie z Paulą ubraną w brązik. Gdy się uspokoiłyśmy (czyt. po 20 minutach) wyszłyśmy. Poszłyśmy do Dana. To jest chłopak że tak się wyrażę NASZ. Ma u Nas dłuuugi, które spłaca tym, że daje nam drinki za darmo. No pomyślcie sobie, że taki okropnie przystojny kolega nie umiał dogadać się z dziewczynami, a my mu gadałyśmy jak i co. Jak ja się z tego cieszyłam HiHi<333Odwala mi...
Zaczęłyśmy pić, tańczyć i inne które powinny zostać w tylko naszej główce. (czyt. Tańczenie na stołach, zalecanie sie marchewkowego potwora do chłopaków itp.) Schlałyśmy się w cztery dupy. Dlaczego w cztery? Bo byłyśmy w czwórkę. Nagle poczułam ręce na moich biodrach. Odwróciłam się  i napotkałam roześmianego Tomlinsona.
- Koochanie....jak ja się stęskniłąm- zaczęłam myśłeć nad tym, żeby nie plątał mi się Język.
- Oj Lexi, Lexi. Co z ciebie wyrośnie..- jego oczęta śmiały się, po prostu śmiały
- No jak to co? Gruszki na wierzbie.
- Jedziemy do domku.
- Oj nie..
- Oj tak. Chłopcy też zabierają dziewczyny. A jutro porozmawiamy.
- NIE. I koniec kropka. - Zauważyłam, że Eli i Paula dały w twarz chłopakom. HA...To tylko moja sis i ja jesteśmy jakoś wychowane. Ale wracając wziął mnie za ręke i szarpnął w stronę wyjścia. O nie! Tak to nie będzie. Nadepnęłam mu na nogę i  to ze szpileczki .
- Normalnie kara wam się należy- wrzasnął Zayn, kiedy już wszyscy byliśmy przy wyjściu.
- Zgadzam się- przytaknęła reszta
- Oj Majonezie nie denerwuj się tak kochanie bo Liz się w nocy nie nacieszy- zaczęłam gadać co mi śłina przyniesie, a dziewczyny (prócz Elisabeth) mnie poparły.
- Bell's jutro musimy coś obejrzeć- szepnęłam jej do ucha. Ta zrozumiała o co kaman i uśmiechnęła się chciwie. Ale nie dane nam było się tym nacieszyć bo Wepchali nas do samochodu.
- Aaa...Paulina mieszkasz od dziś z nami- wyszczerzył się Hazz
- Niee...Boże...dlaczego ja?? Co ja takiego zrobiłam?? Czemu nie Asia...- zaczęła szlochać, a my w brecht.
Nie wiem kiedy co i jak, ale zaniósł mnie do pokoju i zasnęłam.
Rano obudziłam się z wieelkim bólem głowy! Poszłam do łazienki. Kiedy zobaczyłam się w lustrze, aż podskoczyłam. Wyglądałam okropnie. zrzuciłam ubrania, bielizne, zmyłam makijaż, i się wykompałam. Głowa pod wpływem zapachu płynu zaczęła 100 razy bardziej mnie boleć. A oni będą nam uprzykrzali życie....Wyprowadzę się normalnie. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki do tego szarą bluzkę na cienkie ramiączka i z miną męczennika weszłam do kuchni gdzie siedzieli wszyscy chłopcy, prócz Liama który wyjechał.
- Oooo...Witamy pijackiego ryja!- wydarł się Styles
- Haroldzie Edwardzie Styles, jeżeli sie jeszcze raz tak wydrzesz to obiecuję, że jeszcze tego samego dnia pozbawię cię ojcostwa- wycedziłam. Ten się przelunkł i usiadł na stołeczku.- No. Dziękuję.  Wzięłam tabletki, wodę. Wypiłam 1,5 litra i zeszły Moje siostrzyczki. Opadły na sofę, na której siedziałam, a ja podałam im wszystko co potrzebne jest by przeżyć ten okropny dzień.
- No..skoro jesteście wszystkie- zaczął Zayn
- To chcemy was powiadomić o karze za wczorajszy dzień.- dokończył z cwanym uśmiechem Louis
- Przez całe kolejne 2 tygodnie będziecie robiły wyłącznie  z rozkazu i z pozwolenia naszego - Pokazał na nich z wyszczerzem Hazza. Na te słowa dziewczyny zamarły.
- Paulinko jak ty z tym napaleńcem wytrzymasz- westchnęła ciężko Eliza
- Ta bo ty to będziesz miała spokojnie- odwarknęła Paula i zaczęłyśmy się jeszcze bardziej zamartwiać, a te cośki miały ubaw z naszych min.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
To tyle. Masło-maśłane. No sorry, ale oglądałam American Pie i Czystą Krew i wariuję. PRZEPRASZAM!
JEWEL ZAPRASZAM KOCHANIE.

środa, 30 stycznia 2013

#37 Czyżby dziki sex?

Oczami Isabelle
Zmęczona przetrzymywaniem czarnego napaleńca w kuchni poszłam do mojego pokoiku. Tam przebrałam się i walnęłam na łóżko. Wyjęłam spod poduszki mój telefon i podłączyłam do niego słuchawki po czym puściłam na full moje ulubione piosenki. Jednak one nie zagłuszyły dzikiego dźwięku dochodzącego z pokoju Beth. Zdziwiona wstałam z łóżka i cichutko wymknęłam się z pokoju zapominając o wciąż grającej muzyce. Wtargnęłam niczym pijany ninja do jej pokoju i zakryłam oczęta rękoma.
- Wszystkie nagie osobniki płci męskiej i żeńskiej są proszone o założenie czegoś na siebie gdyż nie ręczę za tę osobę, która teraz stoi przed wami z zakrytymi oczami. W każdej chwili osobnik ten może zemdleć z przerażenia. - powiedziałam najpoważniej jak mogłam.
- Belle daj spokój to tylko horror. - powiedziała Beth ze śmiechem.
No i kurczę mój plan przyłapania jej i Zayana na yghym.. spalił na panewce.
- Oglądasz beze mnie? - spytałam z wyrzutem i obrażona wyszłam z jej pokoju.
Wiedząc o tym, że już nie zasnę weszłam do kuchni i zabrałam mój 10 litrowy kubek lodów oraz dwa sosy czekoladowy i toffi. Zadowolona wyszłam na ganek i usiadłam na huśtawce, która była na nim postawiona. Lekko huśtając się zaczęłam jeść lodowe love i myślałam o mojej kochanej Irlandii. Mimo tego, że niedawno tam byłam wciąż czułam jakiś mały niedosyt. Chciałam znowu wyjechać ale wiedziałam jak to się skończy. Znowu te dwa głąby zwane Harry i Liam zabiorą mnie tutaj i znów dostanę śliczny owal, a no i jeszcze Paul, który chyba o nas zapomniał. Oj nie ładnie Paul. - pomyślałam i wpadłam na mały pomysł. Wróciłam do domku i odłożyłam wszystko na miejsce po czym poszłam do mojego pokoju i przebrałam się za takie coś. Kaptur nasunęłam na głowę tak, że było widać tylko usta i zadowolona wymknęłam się po cichu z domu. Chcąc nastraszyć wujka Paula weszłam do jego domu za pośrednictwem wsuwki do włosów i śrubokręta. Przemknęłam przez salon i wbiłam do sypialni gdzie ten zły człowiek spał w najlepsze. Byłam w bardzo dobrej sytuacji gdyż jego żona nocowała u swojej koleżanki.
- Paul obudź się. - powiedziałam jak słodka pięciolatka i obeszłam dookoła łóżko.
Lekko szturchnęłam go, a wujek otworzył oczy i z damskim piskiem poderwał się z łóżka. Ledwo co powstrzymałam śmiech.
- Wyyjdź stąd szatanie jeden. - wydukał przerażony.
W końcu nie dałam rady i wybuchnęłam moim prześlicznym śmiechem po czym zdjęłam kaptur z głowy.
- Bu! - powiedziałam słodko,a wujek podskoczył. - Ładnie to tak przezywać swoją ulubioną siostrzenicę? - spytałam.
Paul wybuchł śmiechem i wstał z podłogi.
- Belle błagam cię nigdy więcej tak nie rób bo padnę na zawał. - powiedział.
- Nie obiecuję. - odpowiedziałam i wyszłam z domu wujka.
Wróciwszy do mojego zastosowałam ten sam żart na moich współlokatorach. Liam zmoczył łóżko, Harry poleciał z płaczem do Lou , Zayn zemdlał, Niall się nie przeją i przekręcił na drugi bok, a Lex i Beth wybuchnęły śmiechem po czym poszły cucić te niedojdy. Ja zadowolona ze swojego udanego żartu poszłam do swojego pokoju i nie przebierając się zasnęłam. Rano czekała mnie nie miła niespodzianka. Byłam cała w jakiś lepkim płynie, który smakował jak miód. Fuuu... Szybko zerwałam się z łóżka i lepkie cichy wyrzuciłam do kosza natomiast sama umyłam się i ubrałam. Następnie zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie gofry polane sosem truskawkowym na to bitą śmietanę później wszelakie owoce na to znowu bita śmietana i wisienka obficie polana sosem truskawkowym. Oblizałam się na ten widok i od razu zjadłam gofra.
- Hej truskawkowy stworku. - powitała mnie Beth.
- Siemanko marchewkowy potworku. Powiesz mi cóż to za pszczółka zalała mnie miodem? 
<Wiem wiem zabrzmiało to dwuznacznie ale podzieliła się miodkiem też brzmi dziko.>
- Myślę, że to było aż pięć zwanych One Direction. - powiedziała ze śmiechem i zabrała się za tosty.
Z uśmiechem wbiłam do pokoju Liama. Jednak tam go nie było. Po kilku minutowych poszukiwaniach znalazłam ich wszystkich w pokoju Niallera. Obmyśliłam śliczny plan i po chwili razem byli jednym wielkim gofrem, a niech Niall ma zaciesz. Śmiejąc się wybiegłam z pokoju i po drodze wpadłam na Lexi.
- Hej wariatko! - wydarłam się najgłośniej jak mogłam. - Zabieram ciebie i Beth na małą imprezę. - powiedziałam wesoło i z tą jakże mądrą wiadomością pobiegłam do Beth. 
Oczywiście gdy skończyłam jej to mówić usłyszałam krzyk szczęścia pomieszany z krzykami przerażenia. Oho nasz goferek się obudził. - pomyślałam i wybuchnęłam śmiechem na co Beth spojrzała na mnie jak na poważnie uzależnionego narkomana. No ale ja przecież nic nie ćpałam oprócz owoców i no może trochę tego ohydnego lepkiego miodu. Fuu.. On na pewno zawiera w sobie KOKAINĘ!!!!
-----------------------------------------------------------------------------

#36: I co może striptiz do tego

Oczami Elizabeth
Ta butelka zaczęła się kręcić, kręciła się i kręciła a ja modliłam się do boga słodyczy i smerfów aby nie wypadło na mnie. Aha już bo mnie ktoś wysłucha.
- No to Lizzy co pytanko czy wyzwanko - zapytała zadowolona z siebie Izzy.
- Pewnie że wyzwanko pytania są dla debili i idiotów - wyszczerzyłam się w stronę Malika, na co on popukał się w czoło. Oj chyba coś go powaliło. 
- No to ten teges rozbierz się do bielizny, ale tak aby było seksownie, a później w samej bieliźnie wyjdziesz na ulicę i wykrzyczysz co tylko chcesz - wyszczerzyła się Isabelle.
- I co może jeszcze striptiz do tego - zapytałam z miną wtf.
- A przydałby się - powiedział uśmiechnięty Malik.
- Aha już bo nie doczekanie twoje - powiedziałam i "seksownie" zaczęłam ściągać z siebie fatałaszki. Już po chwili w samej bieliźnie stałam na środku ulicy, a tamte ciule stali w drzwiach domu. Nabrałam dużo powietrza w płuca i drąc ryja na tyle ile było mnie stać ( czyli na bardzo dużo) wrzasnęłam.
- Moje wy kochane Smerfy i Muminki, kocham was czekoladę i dziki seks, a zaraz te debile z pod drzwi pożegnają się z tym światem - po wykrzyczeniu tego zerwałam się do biegu i z żądzą mordu podbiegłam do domu, ale co jedyne zrobiłam to pocałowałam klamkę zamkniętych drzwi.
- Aha czyli jeszcze mam tu stać w samej bieliźnie - zapytałam wkurzona.
- No tak - powiedział uchichany Louis.
- Zaynuś kochanie otwórz drzwi - powiedziałam przesłodzonym głosem.
- Przykro mi skarbie, ale nie- odpowiedział pewny siebie.
- Okay - powiedziałam złym głosem - I dzikiego seksu nie będzie - dopowiedziałam.
- Ale kochanie ja już lecę drzwi otwierać - krzyknął i zaczął szarpać klamkę, ale chyba ktoś go od nich odciągnął.
- Zayn nie - wrzasnęła na niego Alex - chłopaki wynieście go do kuchni albo trzymajcie.
- A pierdolcie się - wrzasnęłam do nich, na co usłyszałam w odpowiedzi ich śmiechy.
Zła podeszłam do chodnika i usiadłam sobie na krawężniku. Po chwili podszedł do mnie jakiś facet około 40.
- Hej laska, ile bierzesz za godzinkę bo masz naprawdę sexi ciałko.
- Czy ja wyglądam na szmatę albo kurwę - zapytałam zła.
- Trochę tak, a co nią nie jesteś.
- A weź się człowieku pierdol.
- Ale jak mam się pierdolić to tylko z tobą.
- Aha już bo a dzieci jeszcze chcesz mieć.
- No tak.
- Więc wypierdalaj mi stąd bo ci przypieprzę tak, że twoja własna matka cię nie pozna - wrzasnęłam na niego, na co on przestrachany uciekł, a ja zaśmiałam się pod nosem. Po chwili poczułam że się unoszę.
- Popierdoleńcu jeden postawisz mnie na ziemi czy mam poprosić mojego jednorożca o imieniu Zbychu aby wbił ci tego swojego roga w dupę - wrzasnęłam do ktosia.
- Kochanie to ja, a dziki seks będzie że się jeszcze tak zapytam.
- Malik bęcwale chyba cię pogrzało dziki seks to ty zaraz będziesz miał ze Zbychem.
- Ale kotek.
- Nie kotkaj mi tu tylko zabieraj mnie do domu bo se tyłek odmrożę.
Malik szybko zaniósł mnie do domu gdzie szybko zabrałam swoje rzeczy i posyłając im złe spojrzenia poszłam do siebie. Tam szybko się wykąpałam i przebierając w ciepłą piżamkę pomknęłam do krainy Smerfów i Muminków.

wtorek, 29 stycznia 2013

#35 Do czego jest potrzebna sis??.., Do zabicia....

 * Paczydłami Alexis*
- No więc musisz ....nie...inaczej...zacznę jak pan Majonez. - Za te słowa dostała od Beth w kostkę.- no wiesz ty co?? FOCH! Ale muszę tylko wymyślić co by tu..- i tak gadała na okrągło przez 5 minut, aż wymyśliła!- Pani marchewko. Znajdź mi w tym tłumie osobę, która je marchewki i żelki i jest zdrowo walnięta i pocałuj ją- wyszczerzyła się. Ygggghh....Wiecie  Do czego jest potrzebna siostra?? Nie??Nie domyślacie się?? To wam powiem.... Do zabicia....Trzeba udać głupa. Dałam jej buziaka w policzek. 
- Już!- Uśmiechnęłam się jak pięciolatka.
- Kochanie czy ty mnie słuchałaś??- mówiła do mnie jak do bobasa
- Tiak- kiwnęłam szybko główką
- Ja powiedziałam...
Znajdź mi w tym tłumie osobę, która je marchewki i żelki i jest zdrowo walnięta i pocałuj ją. No i znalazłam!! TY!! - klaskałam w dłonie jak LONDON TIPTON. (Nie ma to jak hotel) Widziałam jak Bella walczy ze sobą, żeby nie wybuchnąć. Nigdy nie wytrzymała tak długo. Reszta...jak to reszta, jak to na resztę przystało, turlała się po Ziemi ze śmiechu!
- Alexandro...- wypuściła powietrze- dodam do tego..osoba płci przeciwnej i pocałuj ją w usta, NIE krócej jak 5 minut,.- Popatrzyłam na nią jak na downa. A wszyscy się nagle się uspokoili. 
- Aleee...to tak daaaleko.....- marudziłam
- Młoda ruszaj się!- Eli nw co ją czeka.
-Raz kozie mojej kochanej śmierć- Pomyślałam.. A nie wiem czy wiecie siedzieliśmy na fotelach, i 2 sofach. Tego pana usadzili na największym fotelu. Podeszłam do Tomlinsona, usiadłam na tym czymś do podpierania rąk i delikatnie go pocałowałam. Ten mnie ściągnął tak, że siedziałam na nim okrakiem. Wiecie jak on bosko całuje?? Ach...Wiecie?? No faktycznie pisałam to we wcześniejszych rozdziałach jak poszliśmy na randkę do Parku.  Po  pięciu minutach słyszeliśmy jakieś krzyki typu : Orgie to na górze proszę- Jak sie domyślacie pewnie to gadał Hazza. Albo Nie chcę być jeszcze ciocią- Wydzierały się jedna przez drugą Isabella i Elisabeth. Oderwaliśmy się od siebie, ja poszłam na miejsce i zakręciłam. Pewnie się domyślacie kto był tym szczęściarzem. Nie? To Hazza. Popatrzył sie na mnie jakbym miała go zabić. I dobrze xD
- Panie Curly! Pan wyjdzie se w samych gaciach i poprosi o papier toaletowy dziewczynę, największą fankę Łane Direkszjone na tej Ziemi. Numer domu...152. - A my mieszkamy 100 :)
- Wredota.
- Patafian.
- Znalazłeś rodzinę?? Miiiło- Zamrugałam kilka razy, swoimi zajebistymi rzęsami, a Hazza zaczął się rozbierać i w samych gaciach wylądował na ulicy. - Dooobra. To żadna fanka. Przyznaje się. Ona chce Was zabić. A szczególnie Hazze. Ale cicho. Dziś ma dzień dobroci dla zwierząt. - popatrzyłam się poważnie na innych. Ci postanowili go śledzić. Poszliśmy za nim. Powolutku, po cichutku.  Stanął przed drzwiami i zapukał. Wyszła Paulina. 
- PAULINA?!- wykrzyczał.
- Witaj Hazza. Kope lat! Jakie wiatry cie tu przygnały??
- No jakie? Jakie? Tylne!
- Jak zwykle! Po co ty tyle tej grochówki Belli nażarł?
- Cicho! Ona o tym nie wie!- Wyszeptał. Spojrzałam na siostrzyczkę, która chciała wydrapać mu oczy. Nauczka: Nikt nie tyka Grochówki Isabelli!
- Dobra. A tak na serio to pewnie graliście w butelkę, a..- Paula nie dokończyła bo Hazza ją pocałował. Ona owinęła go nogami w biodrach i weszli do domku. My staliśmy natomiast z szczękami zamiatającymi podłogę, no dobra, dobra...zamiatającymi TRAWĘ! Wróciliśmy.!! Pasuje? Bo mi taaak. Skoro nie ma Hazzy, kręci Isabella...coś tam, coś tam Parker. Leciała ta butelka i leciała...aż wylądowała....Moja kochana Elisabeth będzie nękana przez moją siostrę (lubię powtarzać słowo siostra. To takie Fajnie) tak samo jak ja... Biedactwo. Pomodlę się za nią. 
Panie mój kochany powstrzymaj Elizabeth przed zabiciem Belli. Wiesz...ja potrzebuję Rodzinki...Dzięki! Do następnego wyczynu!

poniedziałek, 28 stycznia 2013

#34 Bum szakalaka xD

Oczami Isabelle
Gdy Beth wybiegła z pokoju. Ja wstałam z łóżka i podeszłam do Lex.
- Zaraz wracam tylko nikomu ani słowa. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoiku.
Na dole nie było nikogo. Zadowolona z tego ruszyłam w stronę mojego tajnego miejsca. Tam usiadłam na zajebiaszczo miękkiej podłodze<taki jołk> i zaczęłam po cichu nucić piosenkę. Z czasem coraz bardziej się rozśpiewałam aż w końcu wstałam z podłogi i zaczęłam tańczyć. Tak zleciało mi pół dnia, a w drugiej połowie przypomniałam sobie o nadchodzących urodzinach Beth. Wybiegłam szybko z mojej skrytki i wbiłam do domu. Na sofie znalazłam zapłakanego Zayna.
- Ej czarny co ci? - spytałam podchodząc.
- Beth nie poznałem jej zmieniła włosy i chyba się za to obraziła. - powiedział po czym wybuchł nieopanowanym szlochem.
- Horan! - wydarłam się.
Po chwili blondas zamiast mnie przytulał Zayna, a ja i Lex poszłyśmy do ulubionego miejsca Beth.
-  Elizabeth misiaczku jesteś tutaj? - spytałam cicho, a echo powtórzyło moje słowa.
Uh.. jak ja nienawidzę sal do baletu.
- Belle? - rozległo się nagle pytanie.
Włączyłam mój radar i namierzając gdzie może ona być ruszyłam przed siebie. W końcu siedziałam koło Beth i namawiałam ją na powrót do domu. Przekupiłam ją żelkami i lodami. Razem wyszliśmy z sali baletowej i wróciłyśmy do domku. Tam Zayn jak oparzony zerwał się z sofy i podbiegł do Beth.
- Przepraszam. - powiedział i wtulił się w nią.
- Uh... normalnie rzygam tęczą. - powiedziałam i wyminęłam nasze Keviny.
Weszłam do kuchni i wyjęłam 10 litrowy pojemnik lodów smerfowych, a do tego różnokolorowe żelki Haribo. Z całym ekwipunkiem pierwszej pomocy wróciłam do salonu i podałam narzędzie szatana do rąk Beth na co Liam od razu wybiegł z piskiem do swojego pokoju.
- Dom wariatów. - powiedziałam i pokręciłam głową po czym poszłam do siebie i usiadłam za moją kochaną perkusją. 
Jakaś dzisiaj poważna jestem. - pomyślałam i zaczęłam grać. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się. Osobnik, którego nie widziałam zabrał mi pałeczki.
- No ej! - wrzasnęłam i zła spojrzałam na Harrego.
Jeszcze tego mopa tu brakowało. - pomyślałam i wstałam z krzesełka.
- Wypad z mojego królestwa albo ten mop co zwiesz włosami zniknie w pięć sekund. - powiedziałam najpoważniej jak mogłam i wyrwałam mu z rąk pałeczki od perkusji.
Zatrzasnęłam drzwi i wróciłam do mojej ukochanej perkusji, która mnie rozumiała po czym znów zaczęłam grać aż w końcu mi się znudziło i postanowiłam, że teraz będę wyć jak wilk do księżyca. Włączyłam na full wieżę i puściłam byle jaką piosenkę jaką miałam na playliście. Okazało się, że to było Let Yourself Go.
Ciężko będzie. - pomyślałam i zaczęłam drzeć mą śliczną buźkę.
Shut your mouth cause you talk too much
And I don't give a damn anyway
You always seem to be stepping in shit
And all you really do is complain
Hitch a ride, tell 'em all you like
Small minds tend to think a like

Shut your mouth 'cause you're talking too much
And I don't give a fuck anyway

Chorus:
Let yourself go, let yourself go, let yourself go (x4)
Gotta let me go, gotta let it go (x2)

Cut the crap 'cause you're screaming in my ear
And you're taking up all of the space
You're really testing my patience again
And I'd rather get punched in the face
You're getting on my every last nerve
Everything you've said I've already heard

I'm sick to death of your every last breath
And I don't give a fuck anyway

Chorus:
Let yourself go, let yourself go, let yourself go(x4)
Gotta let me go, gotta let it go (x4)

(Guitar Solo)

Always fuck fuckin' with my head now (x3)
Always fuckin with my head and I gotta let it go

No więc po jakże pięknej piosence zeszłam na dół, a tam co same trupy! Nie no żart grali sobie w butelkę cioty jedne mnie nie zawołały no -.-
- A o Belle kto zapomniał? - spytałam i walnęłam Lou w potylicę gdyż on był najbliżej.
Beth zaczęła się śmiać, a Lex strzeliła na mnie focha.
- Ej nie gniewaj się na Leprechaun'a. - powiedziałam i słodko się uśmiechnęłam.
Lexi pokazała mi język i poklepała wolne miejsce koło siebie. Jak już usadziłam moje zacne cztery litery Zayn zakręcił i bam wypadło na Marchewkowego potworka zwanego Belle.
- Wyzwanie czy pytanie? - powiedział czarnowłosy.
- Wyzwanie. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się podstępnie.
- Ymm... Wieem! - wykrzykną nagle jakby odnalazł kolejny pierwiastek chemiczny. - Jest tu jeden Irlandczyk z krwi i kości i ty musisz go odszukać co jest proste jak nie wiem co i na naszych oczach pocałować go.
- Zaynie Maliku czy tam Zejnonie Majonezonie nie żyjesz! - krzyknęłam i wstałam z mojego miejsca po czy przeszłam przez jedną z przekątnych naszego ślicznego koła i podeszłam do Niallera.
- Szykuj się Irlandczyku na szok. - powiedziałam po czym wpiłam mu się w usta.
Po trzech minutach oderwałam się od niego bo już się zaczynałam powoli dusić i wróciłam do siebie. Zakręciłam i wypadło na moją kochaną siostrzyczkę Lexi. Uhuhu.. bój się młoda. - pomyślałam.
- Wyzwanie czy pytanie? - spytałam.
- Wyzwanie. - odpowiedziała.
Czy ja już jej mówiłam, że ją kocham? 
- No więc musisz ....

----------------------------------------------------------------------------------

No i co ona musi?

Paczajcie jaki słoodziak <33 Awww...






# 33

Oczami Elizabeth
O nie ona to widziała, ona to widziała. Zabiję ją i nikomu nie powie o tak to jest plan.
- Beth pięknie tańczyłaś w kuchni balet, połączony z macareną i I'm sexy and I know it. - No i po moim planie nici. Teraz bym musiała zabić młoteczkiem dwie siostry.
- Idę pierdolnąć zgona - wyszeptałam i ze spuszczoną głową wyszłam z pokoju. Dziewczyny dziwnie na mnie spojrzały. Przeszłam obok drzwi Malika i słuchałam, jak gadał do lusterka i mówił jak bardzo mnie kocha. Zaraz zaraz on mnie kocha. Ja pierdole. Ze śmiechem hieny pobiegłam do mojego pokoju i tam zaczęłam skakać i piszczeć, zaraz do niego wpadła Isabelle i Alexandra z parasolkami w rękach.
- Yyy po co wam parasolki - zapytałam zdziwiona.
- Na zboczeńca, bądź psychola. - odpowiedziała Lexi.
- Ale tu nikogo takiego nie ma - opowiedziałam.
- No to kto się tak darł jakby orgazmu dostawał - zapytała Is.
- Yyy tam uciekł - krzyknęłam i pokazałam na okno po czym zwiałam do łazienki. Tam szybko się wykąpałam i przebrałam w piżamkę. Nie zwracając na nikogo uwagi glebnęłam się do łóżka i już po chwili latałam po krainie marzeń sennych na moim zacnym Jednorożcu, którego nazwałam Zbychu. Rano obudziłam się jak zawsze w znakomitym humorku.  Zaraz po kąpieli spojrzałam w lustro i na moich różowych włoskach dojrzałam odrosty. Oj chyba wizyta u fryzjera się szykuje. I tak miałam powrócić do naturalnych włosów. Koniec farbowania i prostowania na razie. Dobra koniec myślenia. Szybko wciągnęłam na siebie jakieś ciuchy i zabierając najpotrzebniejsze rzeczy nie patrząc na nikogo wyszłam z domu. Przed wizytą u fryzjera poszłam do Nando's gdzie zjadłam sobie śniadanko i z pełnym brzuszkiem ruszyłam do fryzjera. Po 3 godzinach wyszłam w naturalnych włosach. Zadowolona poszłam do domu. Z szokiem stwierdziłam że nikogo nie ma. Siadłam sobie na kanapie w salonie i jedząc żelki oraz oglądając jakiegoś brazylijskiego tasiemca czekałam na kogoś. Po chwili do domu wbiegł Malik, a za nim reszta.
- Hejka widziałaś może różowo włosą wariatkę - zapytał mnie jak gdyby nigdy nic.
- Tak - odpowiedziałam łamiącym się głosem.
- To gdzie ona jest.
- Tu siedziała - powiedziałam po czym z płaczem wybiegłam z domu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że krótki głupi i beznadziejny. Nie umiem pisać ;( Przepraszam za zawód na mnie. Jeszcze raz przepraszam 

środa, 23 stycznia 2013

# 32

Jak ja normalnie kocham tych naszych pacanów! Sprowadzili mi te moje coś zwane siostrą powrotem do domeczku.  Nie  byłam na nią zła, po prostu było mi smutno.  A dodatkowo Paul zabrał mi Psikuska, bo uważa, że on nie przeżyje z nimi!! No to po co mi go dawał ja się pytam!! Śmiałam się, że na nią nawrzeszczę, ale jedynie psytuliłam ją jak misiek J Jeej… Jaka ja dobra siostrzyczka xD. Szłam do Siebie, ale skręciłam do pokoju..co mnie zdziwiło Louisa. Chciałam mu podziękować. Usiadłam na podłodze, oparłam się głową o łóżko i zastanawiałam się co ja mu powiem. Długo nie musiałam czekać bo raptem po 10 minutach Przyszedł właściciel tego że pokoiku.
- Lexi?? Co ty tu robisz??- zapytał najwyraźniej zdziwiony.
- Chcę ci podziękować.- podniosłam się i podeszłam do niego
- Za co??
- Za to, że nie przeszedłeś obojętnie obok mnie gdy siedziałam w kuchni, mimo że ja nie byłam dla cb najmilsza.
- Nie ma za co. W końcu jesteś moją przyjaciółką.- Uśmiechnęłam się, a ja wyszczerzyłam moje ząbki.  Nie ma na co czekać !- powiedziałam w myślach. Podeszłam bliżej i go przytuliłam.  On trochę zbity z tropu i z opóźnionym refleksem też mnie przytulił. Wyszeptałam mu do ucha Dziękuję.  I wyszłam. Nie no! Ja to jestem mistrzyni!! Czujecie ten sarkazm prawda??  Poszłam do Belli. Chciałam z nią porozmawiać.
- HEJ… mogę??- zapytałam, gdy zobaczyłam, że Eli z Bell’s rozmawiają.
- Wbijaj młoda – wyszczerzyła się Isa.- Co ci jest??
- Mi?? Nic. – Pokręciłam głową. Chociaż i tak wiem, że mnie rozszyfruj. W końcu te cośki są… hm…. jak wróżbitki.
- Alexandro Margerito Parker GADAJ!- Elizabeth ma zakaz czytania moich papierów!
- PO pierwsze do drugiego imienia się nie przyznaje, po drugie było mi przykro, że Wyjechałaś Isi.
- awww… Jak słodko… ale ja i tak wiem, że to ma drugie dno!- zaczęła skakać jak nienormalna. Spojrzałyśmy na nią z Liz miną WTF??? – No bo… przed wyjazdem tak jakby zamontowałam w kuchni  i łazience kamerę i w pokojach chłopaków jakby tak niechcący coś knuli…- nerwowo drapała się po karku
- Eee…yyyy…..eee ….Jesteś nienormalna!!- Wykrzyknęłyśmy!
- No wiem! Ale dzięki temu wiem..co się wydarzyło i kiedy- Poruszała znacząco brwiami! Haha… No to będzie jazda!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

# 31 Nie będzie tak źle

So ludziska jesteśmy sławni na cały świat ! Mówili nawet o nas w Teleexpresie :D

Oczyma Isabelle
Właśnie siedziałam sobie na huśtawce, która była postawiona na ganku i piłam kakao gdy nagle przede mną pojawiła się dwójka idiotów.
- Co wy tu jak... - spytałam będąc w szoku.
No i moją kryjówkę poszedł Gargamel gwałcić.
- No my ten po ciebie. - powiedział Liam.
O nie ja jeszcze nie ochłonęłam pomyślałam i zerwałam się do ucieczki. Nie uciekłam za daleko gdyż Liam złapał mnie i zadowolony walną w głowę. Uh.. dostanie za swoje. No więc obudziłam się dopiero w tedy gdy byliśmy przy domu.
- Liam cioto wypuść mnie bo jak nie to ci te pozostałości po włosach wyrwę. - wrzasnęłam. - Harry, a ty tam się nie śmiej tobie też zjebka się należy.
Chłopcy weszli do domu gdzie Beth zaczęła drzeć się na mnie jak na małe dziecko, które zwiało z zoo.
- Uh... Beth ciszej błagam. - powiedziałam.
- Belle zjebka i tak cię nie ominie. - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
No i super - pomyślałam.
- A teraz Liam i Harry moja kara dla was. - powiedziałam złowieszczo i podeszłam do nich. 
Już chciałam złapać Liama za tą szczecinę na głowie lecz Louis mnie zatrzymał.
- No co jest? - spytałam.
- Żadnego znęcania się nad ludźmi. Gdyby ciebie tu nie sprowadzili w Irlandii umarłabyś z nudów. - powiedział i złapał mnie w talii.
Poczekaj Tomlinson jak tylko wyjdziesz. -  pomyślałam i ziewnęłam.
Nie moja wina, że nie spałam kilka dni pod rząd. Zła wyrwałam się Louisowi i zabrałam moje bagaże po czym poszłam do siebie i walnęłam na łóżko. Poczułam jak ktoś siada koło mnie.
- Uh... kto jeszcze na mnie nawrzeszczy tylko dla tego, że czułam się rozdarta? - spytałam i ziewnęłam.
- Ja ! - wrzasnęła Lex i zaczęła się śmiać.


niedziela, 20 stycznia 2013

# 30 I co ja teraz pocznę Jadwiniu

Oczami Elizabeth
Ledwo co paczając na oczy jeszcze w mojej piżamce zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam sobie mleko z lodówki i siadając na blacie zaczęłam pić. Po chwili macania blatu znalazłam jakąś kartkę. Spojrzałam co jest na niej napisane i wkurzona rzuciłam mlekiem o ścianę. To samo stało się z krzesłem, kubkami, talerzami jednym słowem tajfun. Po chwili do kuchni wleciała Alex, Lou i Zayn.
- Co ty robisz - zapytał Zayn.
- Pierdolca ćwiczę aby dogonić ciebie - wrzasnęłam i z płaczem osunęłam się na ziemię nie zwracając uwagi na szkiełka.
- Eli uspokój się - powiedziała łamliwym głosem Lexi.
- Ja ją normalnie dźgnę nie na temperowaną kredką jak ją spotkam - wszyscy spojrzeli na mnie o co mi chodzi - i nie patrzcie się tak na mnie bo Muminki i Smerfy z lasu wybiegną i co wtedy będzie totalna rozpierducha.
Lexi z Lou poszli na górę, a ja zostałam z tym Gremlinem w tej jakże zaczarowanej kuchni. Podniosłam mój tłuszcz z ziemi i zaczęłam sprzątać. A ten dekiel patrzył na mnie zamiast mi pomóc a hak mu w odbyt.
- Wypad mi stąd bo z gałęzi dostaniesz - wrzasnęłam do niego rzucając szczotką. Ta baba szybko zwiała na górę. Gdy posprzątałam jakże piękny bałagan. Spojrzałam na moje ręce. Pełno w nich było odłamków szkła i małych ranek z których sączyła się krew. Wzięłam pensetę, wodę utlenioną i bandaże i z całym asortymentem poszłam do pokoju Liama. Grzecznie zapukałam, ale nikt nie odpowiedział. Weszłam a tam co pustka. Daddy zmył się z domu. Pacan. Zamknęłam drzwi i zapukałam do pokoju blondaska po chwili usłyszałam magiczne słowo "Proszę". Bez wahania wlazłam do jego pokoju.
- Niall pomożesz mi - zapytałam grzeczniutko.
- Zależy w czym.
- Na pewno nie w gwałcie masowym - zaśmialiśmy się - a tak na serio powyciągasz mi szkiełka i opatrzysz - pokazałam na moje dłonie.
- Boziu dziewczyno co ci się stało - zapytał przerażony.
- No tak jakby Smerfy mnie z lasu wygoniły bo stwierdziły, że tylko Buka mnie przyjmie w swoje szeregi.
- Siadaj - rozkazał. Posłusznie siadłam na łóżku, a Nall przysunął do siebie śmietnik. Po czym jak fachowiec powyciągał mi odłamki z rąk i przemył wodą. Piekło jak cholera ale co tam. Później zadowolony zabandażował mi łapki.
- Teraz wyglądasz jak niedorobiony bokser wiesz o tym - zaśmiał się Niall.
- Wiesz co pomyliłam się co do ciebie, jesteś spoko.
- No ja to wiem - zaśmialiśmy się razem.
Po chwili na dole huknęły drzwi. Spojrzeliśmy po sobie z Niallem i przepychając się w drzwiach i później na schodach pobiegliśmy na dół. Tam ujrzeliśmy komiczny widok. Liam trzymał na ramieniu szarpiącą się Isabelle, a Harry z mega zacieszem trzymał jej walizkę. Ja spojrzałam na nią z miną zabójcy.
- I teraz kotek to ty oberwiesz - powiedziałam złym głosem.
- I co ja teraz pocznę Jadwiniu - pisnęła dziewczyna.
- Będziesz słuchać starszych. - powiedziałam
- Ale mi starsza jesteś o jakiś miesiąc chyba tylko, czekaj ty jesteś z 1 kwietnia - zapytała z miną myśliciela
- Nie z 69 Grudnia - powiedziałam z sarkazmem, a wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli - A idźcie się leczyć - machnęłam ręką i poszłam na górę - Ale zjebka i tak cie nie ominie - wrzasnęłam jeszcze na schodach.

czwartek, 17 stycznia 2013

# 29 smerfy napoiły ją sokiem z Gumi Jagódek

*Oczami Alex*
Obudziłam się rano z zaczerwienionymi oczami. O to objawy przepłakanej nocy. Wyszłam jedynie w mojej piżąmce. Poszłam do kuchni, a na lodówce była karteczka od ISABELLI. Przeczytałam ją kilka razy... podsumowując - ona w-y-j-e-c-h-a-ł-a . Na pewno  smerfy napoiły ją sokiem z  Gumi Jagódek. Ja bez niej sobie nie poradzę. I znowu zaczęłam beczeć. Co za pojebane życie, albo nie becze albo beczę tyle, że nie mogę się uspokoić! Niech to trafi jasny szlak! Z reguły jestem uczuciowa. Zakochuje się może nie łatwo, ale jeżeli tak to na zabój. Daniela łatwo wyżuciłam z głowy, teraz zaprząta mi głowę, pewnien brunet o nieziemsko pięknych oczach, szczerym uśmiechu, i poczuciu humory większym niż u hieny. A tak apropo jak się nazywa Hiena z połową mózgu???Nie wiecie?? GENIUSZ!!! buahahaha...Ale wracając do kuchni...usiadłąm pod ścianą i zaczęłam rozmyślać (czyt.Patrz powyżej). Po prawie godzinie do kuchni wszedł Louis. Gdy mnie zobaczył, aż podskoczył.
- Alex? Co ty tu robisz??
- Ona, Ona wyje-chała.Odeszła ode mnie. Zostawiła mnie- znowu zaczęłam płakać.
- Kto? Alex kto cie zostawił?- pytał jak jakaś psycholożska(nw jak sie pisze)
- Bella.- wydukałam. Chłopak popatrzył na kartkę, którą miałam w ręku. Powoli ją wyją i zaczął czytać. Następnie wziął mnie na ręce, zaniósł do siebie do pokoju. Usiadł na łóżku, a moją głowę położył sobie na kolanach i ją głaskał. Awww..jak słodko. Jezu...nawet gdy jestem w kiepskim humorze ten zapach (w sensie Jego) mnie odpręża.  Już prawie zasnęłam, gdy usłyszałam  krzyk Elizabeth. Poderwałam się i pobiegłam do kuchni (omal się nie przewracając na schodach). Gdy tam weszłam myślałam, że mam Deżavu (Jak to napisać??)

poniedziałek, 14 stycznia 2013

#28 Drobne zmiany

Oczami Isabelle
Postanowiłam, że wrócę do mojego naturalnego kolorku i na chwilę zniknę z życia mojej siostry i Beth. Mimo, że kocham je ponad życie chcę żeby chociaż raz miały święty spokoju. Wstałam więc z mojego łóżka i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i poszłam do garderoby. Tam ubrałam się i wyszłam z pokoju. W kuchni szybko zjadłam śniadanie i poszłam do fryzjera. Po chwili wyszłam od niego z moim prawdziwym kolorkiem czyli takim:
Zadowolona wróciłam do domu i szybko zarezerwowałam bilet do Irlandii. Po co do niej lecę? Żeby odstresować się po nie udanym związku i pomyśleć nad sobą. Na szczęście mam tam dom po tacie. Zostawił on go mi i Lex w spadku. Młoda wie o tym jednak za bardzo nie chce latać do Irlandii. Odrywając się od myśli spakowałam kilka rzeczy i napisałam kartkę do Lex.

Misiaczku proszę nie martw się o mnie. Ze mną wszystko w porządku muszę tylko odreagować i pomyśleć nad kilkoma sprawami w samotności. Jakbyś miała jakieś kłopoty to dzwoń. Skopię każdemu tyłek nawet księdzu. Ps. Jestem w domu taty w Irlandii, a i nie martw się tym idiotą po prostu nie był ciebie wart. 
Kocham cię Belle.
Pps. Powiedz tym idiotom tak mam na myśli chłopców, żeby się nie zamartwiali wrócę i będę ich męczyć. 
Kartkę powiesiłam na lodówce i wyszłam zabierając moją walizkę. Na lotnisku byłam po kilku minutach i czekając na samolot zaczęłam myśleć nad sobą. W końcu z potoku myśli wyrwał mnie głos, który przez radiowęzeł ogłaszał, że za 10 minut odlatuje samolot do Irlandii. Zerwałam się z mojego miejsca i poszłam do odprawy. Po kilku minutach siedziałam w samolocie, który właśnie wzbijał się w powietrze.
----------------------------------------------------------------------------------
Ale się dzieje ps. zapraszam na http://truestoryaboutalex.blogspot.com/ macie zapowiedź bloga :D mimo, że są już 2 rozdziały :))


# 27 A serce to nie puzzle

Oczami Elizabeth
No tak wczoraj była piękna randka z Malikiem. Poszliśmy razem na spacer gdzie doskonale nam się rozmawiało, a później poszliśmy jeszcze do kawiarni na ciacho i gorącą czekoladę. Po 2 godzinnej randce chłopak namiętnie mnie pocałował. Nie powiem, źle nie było nóżka do góry poszła. No ale ja mam Mattiasa.  Jako, że chłopak tak jak ja nie mógł dzisiaj umówiliśmy się na jutro. Zadowolona pojechałam do domu. Po paru godzinach do naszego housa wpadła zrozpaczona Isabella, okazało się, że ten debil z nią zerwał. No co za pedał. Później do domu wpadła zrozpaczona także Alexandra. Następny debil bawiący się uczuciami. Poszłam z Is do mnie do pokoju, siadłyśmy na łóżko, a ja bawiłam się w psychologa. Ktoś zapukał do drzwi, zaprosiłam ktosia, ale nie wszedł. Zmartwione poszłyśmy z Is zobaczyć co z Alex. Zapłakana leżała w łóżku i zasypiała. Cichutko wyszłyśmy od niej i poszłyśmy spać.
Więc podsumowując wczorajszy dzień oj działo się działo. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Ukazywał on godzinę 11. Zadowolona przymknęłam jeszcze oczy. Czekaj, zaraz 11, a ja na 12.30 się umówiłam. Szybko wyskoczyłam z łóżka i jakby mnie Zayn Malik gonił pobiegłam do łazienki, gdzie szybko się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Po dokładnym umyciu ciała, wytarłam się, włosy wysuszyłam i wyprostowałam po czym ubrałam się tak . Szybko wzięłam w garść kurtkę telefon i portfel  i zbiegłam na dół, gdyż rozległ się dźwięk dzwonka. O mało co nie zabiłam się na schodach, ale to szczegół ważne że pierwsza dobiegłam do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się piękna czerwona róża.
- To dla mnie - zapytałam z uśmiechem.
- Piękna róża, dla pięknej dziewczyny - powiedział Matt i podał mi różę. Wzięłam ją do ręki i powąchałam. Radośni, trzymając się za ręce wyszliśmy od nas z domu i skierowaliśmy swe kroki. Hmm no właśnie gdzie.
- Gdzie idziemy - zapytałam z uśmiechem.
- Na gorącą czekoladę i kremówki.
- Hmm gorąca czekolada to coś co tygryski kochają najbardziej - zaśmiałam się cicho. Po chwili doszliśmy do małej kawiarenki. Cały czas czułam, że ktoś nas obserwuje. Dyskretnie rozejrzałam się, ale zobaczyłam tylko jakąś tęgą babę o intensywnie fioletowych włosach. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam pogawędkę z moim towarzyszem. Po zjedzeniu i wypiciu zamówienia. Postanowiliśmy przejść się po parku. Szliśmy za rękę, kiedy nagle Matt zatrzymał się, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Po tym jak zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
- Elizabeth wiem, że znamy się krótko ale czy zostaniesz moją dziewczyną - zapytał Mattias. Już miałam mu odpowiedzieć kiedy podeszła do nas jakaś wytapetowana laska.
- Simon, kto to - zapytała piskliwym głosikiem.
- Simon? To Mattias krowi placku.
- Nie to mój chłopak Simon - powiedziała pewnym głosem i przyssała się do niego.
- Aha to ja nie będę przeszkadzać Mattias, Simon czy jak ty tam - powiedziałam wkurzonym głosem i już miałam odejść kiedy Matt złapał mnie za rękę.
- El to nie tak
- A jak, po prostu chciałeś się zabawić i jak fajnie było - trzasnęłam go z pięści w nos i ze łzami spływającymi po policzkach pobiegłam w jakieś nieznane mi miejsce siadłam na trawie i zaczęłam płakać. Po chwili podeszła do mnie ta tęga baba co zamiast włosów miała nie wiadomo co.
- Eli nie warto, ja cię kocham, ale ty mnie nie. Ja zawsze będę o tobie pamiętał - podniosłam głowę i ta baba wydała mi się znajomy. Gdy zauważyła, że jej się przyglądam rzuciła się do ucieczki. Po drodze gubiąc poduszkę spod bluzki i te swoje tragiczne włosy. Aha tą jakże piękną kobietką był Zayn Malik. Podniosłam swój zacny tyłeczek ( A mówiłam że wykorzystam ;)) i wróciłam do domu.

_---------------------------------------------------------------------------------------------------_
Głupie jak nie wiem co, ale jest mogą być błędy bo mam jakąś dziką klawiaturę u brata przy komputerze. A teraz uciekam Bye :**

niedziela, 13 stycznia 2013

#26 Niech cie smerfy z Gargamelem zjedzą

*Oczami Alex*
 1)Zacznijmy od tego, że moje dłuuugie włosy(do pasa) przefarbowałam na blond. Podpunkt 2) Randka. Jak ja się cieszę, że spotykam się z Danielem. On wie o co chodzi z tymi "Muminkami" i to rozumie. Miałam się dziś z nim spotkać, ale wyszła ta "randka" z Louisem, więc przełożyliśmy to na później tak jak Is z Gabrielem czy Beth z Mattem. Razem z Lou mieliśmy iść do parku.. Nie miałam nic na przeciw. Powiem szczerze, że z Louisem znaleźliśmy dużo wspólnych tematów. Te dwie godziny minęły bardzo szybko. Pokierowaliśmy się w stronę wyjścia. Popatrzyliśmy sobie w oczy, czy ja wam mówiłam, że on ma przeboskie oczęta. Takie niebiesko-szare... żesz kurna PRZESTAŃ! Masz Daniela, zabójczo przystojnego, chociaż mniej od Lou. No i znowu! Trzeba poprosić gumisie, żeby mi wycięli zwój mózgowy o nazwie "Lou".
Pocałowałam go lekko, jednak on miał inne plany pogłębił pocałunek. Nawet kiedy rozbłysły się flesze, nie przestał. hdfeegfwesdfsdfw..jak on bosko całuje! Oderwaliśmy się od siebie i ze smuteczkiem takim małym odeszłam w stronę mojego kochanego, szybkiego i boskiego Ferrari, które podstawił mi Daniel. Pojechałam na drugi koniec miasta na wyścigi. No nie powiem lubię te klimaty. Podeszłam so Kamila i zakryłam mu oczy
- Zgadnij zgredzie kto za tobą jedzie- zaśmiałam się, ale ta wróżka mnie nie poznała.
- Nie...wiem- powiedział nie pewnie. Odkryłam mu oczęta i zmaterializowałam się przed nim.
- Witam. Jestem Alex.- rąbnęłam wyszczerza jak mega dojrzały banan.
- Mała!!!- Wydarł się i zaczął mnie obkręcać dookoła.  Zaraz przy nas znalazła się większość uczestników, sędziów itp. itd. tego rajdu. Każdy się cieszył, że wróciłam. Jeej...<33
- Gdzie Daniel??- zapytałam??
- Emm....on pojechał- zaczął jąkać sie Kam.
- No...wiesz... do babci...do Paryża- Alka też nie pomagała.
- Aśka powiedz prosto z mostu. Nie chce słuchać tych wszystkich kłamst. - popatrzyłam na dziewczynę wzrokiem pieska, którego ktoś uderzył.
- Alex kocham cie jak siostrę, tak samo dziewczyny i nie chcę cie oszukiwać. Dan on nam powiedział, że się spotykacie, ale on nie lubi mieć jednej dziewczyny, a ty jesteś jedyna, która przychodzi na zawody. Ale co to jak..a tak! On ma jeszcze 2 dziewczyny. Tylko nic nie mów mu o tym! Prosił, żeby go kryć!- Popatrzyła na mnie błagalnie.
- Hmm...On ma jeszcze dwie dziewczyny?? Stanowczo będzie tego żałował- uśmiechnęłam się tajemniczo. Po 10 minutach przyjechał Pan "Mamtrzydziewczynyijestemcool" . Podeszłam do niego i dałam mu buziaka. Następnie wsiadłam do samochodu i zadzwoniłam do Moniki i Jessicy- jak się okazało koleżanek z mojej starej szkoły. Opowiedziałam im całą sytuację i przyjechały w trakcie wyścigu. W którym jednogłośnie wygrałam. We trzy podeszłyśmy do niego i powiedziałyśmy
- Niech cie smerfy z Gargamelem zjedzą!- Dałyśmy mu w twarz. One zostały, a ja wróciłam do domku! Gdy zamknęłam drzwi samoistnie zaczęły lecieć mi łzy. Sama nawet nie wiem dlaczego.Weszłam po schodach gdzie słyszałam głos Belli.
-...Nie chcę martwić mojej siostry.
- Jasne- odpowiedziała Beth. Zapukałam lekko do pokoju. Gdy usłyszałam pozwolenie...nie weszłam. Poszłam od razu do sb. Zdjęłam sukienkę i wszystkie ozdoby. Założyłam długą koszulkę i się położyłam cicho chlipiąc w poduszkę. Nie jestem pewna, ale przed uśnięciem chyba widziałam i słyszałam Is i Eli w moim pokoju. Ale chyba mi się przewidziało.Usnęłam.

-----------------------------------------------------------
hahaha....Jaki tragiczny xD Dziś miałam ochotę na tragicyzm. I love it <33
Jewel! Zapraszamy!


#25 Nosz cholera jasna

Oczami Isabelle
Siedziałam wpatrzona w telefon i od godziny czekałam aż mój misiaczek zadzwoni. Nagle do pokoju wbiła mi Beth.
- Zapomniałaś chyba o tym, że na randkę idziesz. - powiedziała.
- Ale to tylko kino. - odpowiedziałam.
- Z Niallem? To chyba restauracja miała być. - powiedziała.
Nosz cholera jasna zapomniałam całkowicie o tym durniu. Zerwałam się z łóżka i biegnąc napisałam do Gabriela.

Kotek dzisiaj się niestety nie spotkamy. Wypadła mi mała rzecz. Przepraszam cię. Buziaczki Belle.
Wbiegłam do garderoby i ubrałam się w to.  Zadowolona wyszłam z garderoby i poczłapałam do pokoju Lex. Moja kochana siostrzyczka była już gotowa.  Obok niej siedziała Beth.
- To co idziemy odwalić tą całą szopkę i lecimy do naszych chłopców. - zapytałam.
Dziewczyny pokiwały głowami i razem zeszłyśmy na dół. Jak się okazało Lex z Lou szła do parku, Beth z Zaynem ogólnie na spacer, a ja z Niallem do restauracji. 
- Tylko dwie godziny nie dłużej. - powiedziałam na co Paul tak ten zły człowiek się zgodził.
Prawdę mówiąc nie miał wyboru. Groziło mu bowiem podziurawienie tyłka i kilka strzałów z wiatrówki. Zadowolona z siebie wzięłam "mojego chłopaka" pod rękę i razem wyszliśmy. W restauracji zamówiłam tylko sałatkę, a mój towarzysz zamówił sobie chyba z milion różnych dań. Patrząc jak on je dziobałam moją sałatkę. Prawdę mówiąc nie miałam apetytu. Wolałam patrzeć na jego niebieskie oczęta. Ej chwila moment Belle ogarnij się i mi tu się nie zakochuj masz Gabriela. Gdy nasza "randka" się skończyła z ulgą wyszłam z lokalu. Teraz najgorsza część. Pocałowałam go lekko lecz chyba mu to nie wystarczyło gdyż nasz pocałunek z niewinnego zamienił się w namiętny. Całując go poczułam blask fleszu i usłyszałam coś w stylu " mamy to.  Oderwałam się od niego i z udawanym smutkiem odeszłam. No to teraz czeka mnie prawdziwa randka. Z radością i dzikim smutkiem poszłam do parku. Na ławce czekał na mnie Garbriel.
- Misiaczku ! - krzyknęłam i podbiegłam do niego.
Pocałowałam go lecz on nie odpowiedział mi.
- Co się stało? - zapytałam.
- Nie kocham cię. - odpowiedział i wstał z ławki.
Ze łzami w oczach patrzyłam jak on odchodzi.
- Pieprz się ! - wrzasnęłam za nim i pobiegłam do domu. 
Wbiegając do domu trzasnęłam tak mocno drzwiami, że wypadły z zawiasów. Nie przejmując się tym rzuciłam się na sofę i rozryczałam się na dobre. W takiej sytuacji znalazła mnie Beth z Alex i reszta ferajny.
- Belle kotek co jest? - spytała Beth.
- Odejdź bo nie ręczę za siebie. - odpowiedziałam.
Jednak Elizabeth wiedziała, że to tylko marne pogróżki. Usiadła koło mnie i przytuliła się do mnie.
- Misiu powiedz co jest nie tak. - powiedziała.
- B- bo Gabriel mnie rzucił. - wydukałam i znów się rozpłakałam.

Pomiędzy spazmami płaczu usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i przeklina. Podniosłam się z pozycji leżącej i spojrzałam w stronę drzwi. W nich stał ON.
- Wyjdź albo zginiesz. - warknęłam.
- Ale kochanie ja przyszedłem cię przeprosić. - powiedział.
- Nic z tego. Prędzej cię zabiję niż wysłucham. - odpowiedziałam i podniosłam się z sofy.
- Masz pięć minut aby wyjść z tego domu i zniknąć na zawsze inaczej znajdę cię i zabiję. Obiecuję. - dodałam zła i podeszłam do niego.
Wymierzyłam śliczny prawy sierpowy i już miałam go uderzyć lecz zatrzymała mnie czyjaś ręka. Odwróciłam się, a za mną stał Niall.

- Nie warto. - powiedział i przytulił się do mnie.
Zdezorientowana odpowiedziałam mu na uścisk i powiedziałam:
- Dziękuję.
Chwilę później zaczęłam się zastanawiać nad sobą i swoim życiem aż wpadłam na mały pomysł. Zadowolona poszłam do Beth i powiedziałam jej wszystko.
- Pamiętaj, że Lex i reszta nie może się o tym dowiedzieć. Nie chcę martwić mojej siostry. - powiedziałam.
- Jasne. - odpowiedziała i przytuliła się do mnie.
---------------------------------------------------------------------------------
O kurde chyba ciocia WENA mnie nawiedziła bo tak troszkę długie wyszło :D


A o to i mój gargamel *.*

Panie i Panowie o to Gabriel <3

Zdjęcie smerfa :P




Panie i Panowi oto zdjęcie niezawodnego
DANIELA





Prawda, że boski??

#24 A ja latać chcę

Oczami Elizabeth
Hahahah, ale te debile miały miny gdy się dowiedzieli, że Bella się zgodziła. Hahahaha w wyśmienitym humorku poszłam spać, gdyż okazało się, że "randka" nie odbędzie się. Ubrana w piżamkę położyłam się do łóżeczka i usnęłam. Rano obudziły mnie promienie słoneczka. Spojrzałam na zegarek 6 rano. Oho coś ze mnie ranny ptaszek się robi. Leniwie wstałam i poszłam do łazienki. Wykąpałam się i wysuszyłam włosy. Postanowiłam je zostawić dzisiaj w pierwotnej formie zwanej loczkami. Ubrałam się jeszcze w to . Złapałam jeszcze za portfel i telefon i zakładając jeszcze kurtkę wyszłam z domu. Swoje kroki skierowałam do piekarni. Nie ma to jak świeże pieczywko z rana. Z uśmiechem weszłam do sklepu i zamarłam w pół kroku. Za ladą stał mój ideał. Chłopak około 18 lat, brązowe lekko dłuższe włosy i piękne zielone oczęta. Ubrany był jak skate. Westchnęłam z zachwytu i podeszłam do niego.
- Dzień doberek - powiedziałam z uśmiechem.
- A dzień dobry - odpowiedział z wielkim wyszczerzem na twarzy - co podać.
- Twój numer - zaśmiałam się - a po za tym 30 kajzerek i 10 rogalików z czekoladą.
- Co do numeru to zaraz ci podam, a na razie jeśli pozwolisz nałożę twoje zamówienie.
- A pozwolę, pozwolę, a tak w ogóle to jak masz na imię.
- Mattias, a ty ślicznotko - zapytał poruszając brwiami.
- Ślicznotką to chyba nie jestem, a na imię mam Elizabeth - chłopak położył na ladzie zamówienie i lekko uścisnął moją dłoń, a później ją pocałował. Gdy oderwał te swoje usteczka od mojej dłoni, podał mi swój telefon.
- Wpisz swój numer - ja także podałam mu telefon. Wymieniliśmy się numerami. - Mogę zrobić sobie twoje zdjęcie do kontaktów.
- Jasne - zgodziłam się. On zrobił szybko mi zdjęcia i ja także. Zadowolona zapłaciłam i już miałam wychodzić kiedy Matt zapytał się mnie.
- Może się jeszcze spotkamy.
- No jasne pisz lub dzwoń będę czekać - uśmiechnęłam się i wyszłam ze sklepu. W szampańskim humorze doszłam do domu. Tam te ciumoki już siedziały w kuchni. Spojrzałam na zegarek, a na nim widniała godzina 9. Oj chyba się zagadałam. Tajemniczo się uśmiechnęłam i położyłam siatki na stole wzdychając.
- Oj ktoś się chyba zakochał - zaśmiała się Alex.
-  A żebyś wiedziała - powiedziałam z uśmiechem.
- A ja to co w końcu jestem twoim chłopakiem - powiedział z bulwersem Malik.
- A ty stul jadaczkę - powiedziałam i z moimi rogalikami poszłam do mojego pokoju. Gdzie wpatrywałam się w zdjęcie Mattiasa. Normalnie teraz latać bym chciała, ale nie mogę. 


Zdjęcie Mattiasa:













_-----------------------------------------------------------------------------------------------------_
Ta da jest o to i kolejny nudny rozdział teraz kolej na Marcheweczkę ;**

sobota, 12 stycznia 2013

#23 Pingwin z lasu smerfów

                                              *Oczami ALex*
Isabelle przyprowadziła do domku całkiem ładnego chłopaka. Już myślałam, ze zostanie na imprezie, a tu te ćwoki weszły do domu, a Paul kazał nam jutro iść ze swoimi pożal się boże chłopakami na randki. Gabriel wyszedł, a Bella się.... ładnie mówiąc zdenerwowała. Trzaskając drzwiami wyszła sobie, zostawiając nas z tymi nie do rozwojami.Wybiegłam za nią. Pobiegłam w stronę centrum, a tam zobaczyłam moją kochaną siostrzyczkę całującą się z Gabrielem. Zrobiłam ładne zdjęcie i z zacieszem wróciłam do domeczku. Kiedy weszłam obsiedli mnie wszyscy i zaczęli wypytywać gdzie podziałam Isę. Wyjęłam telefon. Pokazałam zdjęcie Paulowi mówiąc
- Coś mi się wydaje, że musisz znaleźć nową dziewczynę dla żarłoka.- Widziałam, jak sie w nim gotuje. Ale w końcu serce nie sługa, swoje prawa ma.
- zakażę jej sie z nim spotykać!- wpadł na pomysł
- Tylko spróbuj!- powiedziałam razem z Eli
- A co mi zrobicie??- Patrzcie kurna jaki cwaniaczek!
- Paul, może i jestem najmłodsza, ale to nie oznacza, że nie mam kolegów..- uśmiechnęłam się przebiegle, przypominając sobie miny Lucasa (mojego byłego) na widok Michała i Daniela.
- Mała czy ty masz na myśli...?- Eli jest mądra! HIP-HIP HURA!!
- MHM.....- Zaczęłam suszyć ząbki jak "Pingwiny z Madagaskaru", tylko do mnie to pasuje Pingwin z lasu smerfów.Ale wracając do sprawy, najważniejszej...czyli moich kolegów. Poznałam ich..dwa lata temu na..rajdach samochodowych! Lubiłam sobie pojeździć mimo, że nie miałam nawet 16 lat :)) Ale cii...Wie o tym tylko Eli i Bella.
Wtem do naszej przeuroczej jaskini zawitał mój przeuroczy, prze przystojny....DANIEL!!!
- Daanieeel!!!- wykrzyczałam i rzuciłam mu się na szyje!
- Hej Maleńka!- Podniósł mnie i zaczął kręcić dookoła.
- Co ty tu robisz wielkoludzie??- zapytałam chyba z jeszcze większym wyszczerzem, o ile to możliwe...
- Więc są zawody..i pomyślałem, że chcesz wziąć udział- popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczętami. Jak ja kocham czysto- niebieski kolorek.
- OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!!!
- Nie! Daniel nie zabierzesz jej tam.- Odezwał się Lou. Skąd on wie, gdzie ja idę?
- Louuu....chłopie! Kope lat! O ile mi wiadomo nie jesteś jej opiekunem prawnym w Londynie, tylko dziewczyny, a Bell's się zgodziła- Czy ja wam mówiłam jak ja kocham moją siostrę??
I jakby na zawołanie do salonu weszła rozanielona Isabelle Natalie Parker.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę państwa o to rozdział w wykoniu bardziej walniętego MNIE! Ale nie wyszedł tak jak chciałam ;/
Jewel...szykuj się..

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 22 Kocham cię tak bardzo, że aż wcale

Oczami Isabelle
Śmiejąc się zauważyłam tatuaż u Beth.
- Ej misiek co to? - spytałam.
- No tatuaż. - powiedziała i uśmiechnęła się. - Ty też masz. - dodała.
Uh.. no i się wydało. Zrobiłam poker face i wyszłam z jej pokoju. Zeszłam ostrożnie i poszłam do kuchni. W domu oprócz nas nikogo nie było.
- Party hard ! - wydarłam się.
Po chwili dziewczyny razem ze mną stały w kuchni.
- No to tak Beth muzyka na full, Lex jedzenie, a ja lecę po coś do picia. - powiedziałam.
Wychodząc z domu usłyszałam moją ulubioną piosenkę My Chemical Romance - Teenagers. Zadowolona zaczęłam sobie nucić. Po kilku minutach byłam już w centrum handlowym i kupiłam kilka rzeczy na imprezę. Wracając wpadłam na kogoś.
- Uh... przepraszam. - powiedziałam i wyszczerzyłam się.
- Nic się nie stało. Jestem Gabriel, a ty? - spytał chłopak.
Wow - pomyślałam. Nie dość, że jest nieziemsko przystojny to ma jeszcze idealny głos.
- Isabelle. - powiedziałam. - Wpadniesz na imprezę? - spytałam.
- Jasne. - odpowiedział.
Razem z chłopakiem weszłam do domku.
- Beth, Lex! - wrzasnęłam.
Dziewczyny przybiegły i zaczęły gadać jak najęte.
- Cisza! - krzyknęłam, a obie zamilkły.
- To jest Gabriel, Gabriel to Elizabeth i moja siostra Alex. - powiedziałam.
Chłopak podszedł do nich i przywitał się. Weszliśmy dalej i zaczęliśmy się bawić aż do momentu gdy do domu wpadła ta hołota zwana One Direction.
- No nie. - westchnęłam i wtuliłam się w chłopaka.
- Dziewczynki dobrze, że jesteście. - powiedział Paul wyłączając muzykę. - Nie gniewam się już na was i mam małą prośbę. Jutro każda pójdzie z domniemanym ukochanym na randkę. - dodał.
Zła zmroziłam go wzrokiem, a Gabriel się odezwał:
- Wiecie co to ja może już pójdę. Zobaczymy się później. 
Chłopak cmoknął mnie w polik i wyszedł.
- Paul ty to wszystko potrafisz zepsuć! - wrzasnęłam i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami.


Rozdział 21: Zemsta kurczaków

Oczami Elizabeth
Rano usłyszałam dziewczęcy pisk. Już się chciałam zrywać z łóżka i biec do dziewczyn kiedy one wpadły mi do pokoju. Aha czyli to te ciumoki. Szybko zbiegłyśmy na dół. Był to duży błąd oj duży. Gdyż pisk okazał się nagraniem, a na nas wylądował majonez, ketchup, musztarda jakieś jeszcze inne badziewie z kuchni w tym mąka. Później jakby nam jeszcze mało było. Zenona wylała na nas klej, a Blondi pierze. Oho zemsta kurczaków. Szybko pobiegłyśmy do swoich łazienek, aby zmyć to paskudztwo z siebie zanim zaschnie. Wskoczyłam do wanny pełnej wody i zaczęłam to coś z siebie zmywać. Po chwili wyszłam czyściutka z wanny, czego nie można powiedzieć o wannie i łazience. Cała była w tej mazi i piórach.W samej bieliźnie weszłam do mojego pokoju, gdzie na łóżku rozłożył się Malik.
- Wypad mi stąd - powiedziałam wrednie.
- Ulalala jakie widoki. - uśmiechnął się głupkowato.
- Napatrz się bo już nigdy ich nie ujrzysz - chłopak wydał dźwięk zawodu, a ja się wyszczerzyłam. Zadowolona weszłam do garderoby i przyodziałam coś takiego . Włosy wyprostowałam i założyłam czapkę. Gotowa wybiegłam z mojego pokoju i wydzierając ryja jak wariatka zbiegłam na dół. Po czym nie patrząc rzuciłam się na kanapę. Usłyszałam spod siebie jakiś jęk. Wstałam i spojrzałam na kanapę, a tam Malik. Oho czyżbym go zgniotła i bardzo dobrze.
- Oj czyżbym użyła ciebie jako kanapy - zapytałam ze śmiechem.
- Troszeczkę - odpowiedział obolały.
- I bardzo dobrze - zaśmiałam się i usiadłam w fotelu. Po chwili do salonu weszły Alex i Bella .  Ja rzuciłam im przelotne spojrzenie i odpłynęłam w myślach. Po chwili na nadgarstku Belli mignął mi tatuaż. A to małpa miałyśmy zrobić go razem. Czyli już wiem co będę robić. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam z fotela.
- Gdzie idziesz - zapytała Lexi.
- Nie po marchewki - odpowiedziałam, a dziewczyna wydała dźwięk zawodu. Szybko ubrałam kurtkę i w podskokach ruszyłam do najbliższego studia tatuażu. Po 1,5 godziny wyszłam z taką dziarą. Zadowolona weszłam do domu, a tam stał wściekły Paul. Gdy mnie zauważył zaczął się o coś tam pruć ja w tym czasie patrzyłam na swoje paznokcie.
- Skończyłeś już - powiedziałam gdy ten przerwał aby wziąć oddech.
- Nie jeszcze nie, ale mam pytanie.
- Jakie
- Dlaczego wysłałyście tego esemesa. - zapytał wkurzony.
- Teraz się czujesz jak my gdy nas zeswatałeś - odpowiedziałam i pobiegłam do siebie do pokoju. Tam na moim łóżku siedziały Isabelle i Alexandra. Chichrały się z czegoś.
- A wam co - zapytałam ledwo powstrzymując chichot.
- ładnie mu dogadałaś - wyszeptała Lexi i już po chwili wszystkie śmiałyśmy się nie wiadomo z czego.

_-------------------------------------------------------------------------_
oki a więc jak ktoś chce mnie pomęczyć to podam wam jak Carotka mojego twittera i ask'a .
Ask 
E-mail : Marta25091997@gmail.com
GG: 7611649