wtorek, 12 lutego 2013

#Koniec nadchodzi niestety

Oczami Isabelle
W końcu nadszedł czas porodu. Niall od samego rana chodzi jak podniecony pekińczyk i wszystkim mówi, że zobaczy niedługo swoją córeczkę Juliet. Ja natomiast ledwo co się przemieszczam. Aktualnie siedzę w garderobie i myślę nad tym co założyć. W końcu wybrałam to i zeszłam na dół. Tam zjadłam coś na szybkiego i powoli poszłam do salonu. Siedząc i oglądając tv poczułam jak mi wody odchodzą.
- Niall chodź tu ! - wydarłam się.
Chłopak przybiegł i ze zmieszaną miną spojrzał na mnie.
- Kotek co jest? - spytał.
- Wody odchodzą jedziemy do szpitala. - udało mi się powiedzieć i poczułam się jeszcze gorzej.
Niall szybko wziął mnie na ręce i wybiegł z domu po czym wsadził mnie do samochodu i nie zważając na przepisy popędził. Powiedzmy, że po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Chłopak wniósł mnie na rękach do szpitala i podszedł do recepcji.
- Moja dziewczyna rodzi. - powiedział, a pielęgniarka posłała go na trzecie piętro gdzie była porodówka. 
Gdy dostaliśmy się na nią lekarz zaprowadził mnie na salę porodową i zaczęła się katorga podczas, której mój kochany wariat zemdlał z trzy razy aż do momentu gdy po serii wdech wydech i przemy pojawiła się zapłakana Juliet.
- Może pan przeciąć pępowinie. - powiedział do Nialla lekarz i podał mu narzędzie.
Rozstrzęsiony chłopak nieporadnie przeciął ją i usiadł od razu na krześle.   
- Nigdy więcej. - wyszeptał i oparł się o łóżko.
U mnie wywołało to nagły napad śmiechu ale uspokoiłam się gdy podano mi moje maleństwo.  

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc moi kochani tak o to kończy się przygoda czterech przyjaciółek, które na początku były nastawione sceptycznie jednak błagam was nie płaczcie lub nie skaczcie z radości <bo tortury się skończyły> gdyż to nie jest oficjalny koniec naszej współpracy jak wcześniej moja siostrzyczka pisała powstał nowy blog <link w poprzednim poście>, w którym będzie jeszcze więcej odpałów i jeszcze więcej znęcania się nad chłopcami oraz może i happy end w dalekiej przyszłości. Tak więc sajgonkaa z wami moje potworki i do zobaczenia wkrótce. Wasza marcheweczka czyli ILoveCarrots. xx Lov Ya. 


-------------------------------------------------------------------------------
                                          *Oczami Jewel*
No tia Isabelle poszła rodzić, a ja siedzę jak ta sierota w salonie na kanapie w jakimś różowym dresie. Hahahah i teraz piosenka "Mam dres" Zaczęłam się śmiać z własnych myśli, ale szybko przerwałam gdyż złapał mnie skurcz. Łocho chyba Malik chce wyjść na świat. Nie mam pojęcia czy to chłopiec, czy dziewczyna, a może i bliźniaki gdyż iż i ponieważ nie chcieliśmy tego wiedzieć. taka niespodzianka. Jako iż skurcz już puścił, poczłapałam jak Pepe pan dziobak do pokoju przebrać się. Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego po chwili znalazłam, zrzuciłam dresy i ubrałam to. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie w salonie i postanowiłam popatrzeć co ile mam skurcze. Jak się okazało, dopiero co 20 minut czyli mogę jeszcze w domu posiedzieć. Włączyłam sobie jakąś komedie na telewizorku i zaczęłam oglądać. Niestety nie naoglądałam się długo gdyż złapał mnie cholernie bolący skurcz. Krzyknęłam z bólu. Po chwili po domu rozległ się krzyk Zayna.
- Kochanie nic ci nie jest.
- Zamknij tą swoją mordę i ruszaj ten swój gruby tyłek, bo do jasnej cholery mam skurcz i chyba ja kurwa rodzę - wrzasnęłam i trzymając się za brzuch wstałam z kanapy. Nie minęła nawet minuta a już przy mnie był szanowny pan Malik z torbą w ręku. Wziął mnie pod rękę i wsadził do samochodu. Po chwili byliśmy już na porodówce. Po 4 godzinach męczarni  urodziłam bliźniaki. Szok out normalnie. Taka tyci niespodzianka. Urodziłam chłopczyka i dziewczynkę. Po tym całym czyszczeniu i innych bzdetach zawieźli mnie na sale gdzie już czekał na mnie Zayn i maleństwa. Chłopak podał mi dziewczynkę, a sam wziął chłopczyka.
- Jak je nazwiemy - zapytałam się go.
- Chłopczyka może Christopher co ty na to - powiedział z uśmiechem.
- Jestem za a dziewczynkę.
- Wymyśl coś.
- Hmm to może Melody.
- Może być i wiesz co.
- Hmm.
- Kocham cię moja ty wariatko.
- Ja ciebie też - podszedł do mnie i skradł z moich ust całusa. Posłaliśmy sobie uśmiechy. Po chwili Zayn uśmiechnął się zadziornie.
- Co ty planujesz.
- Zróbmy sobie jeszcze maluszka.
- Dobra pod warunkiem.
- Jakim.
- Ja chodzę 9 miesięcy z brzuchem, ale ty rodzisz.
- Jak się tak da - zaczęliśmy się śmiać. 
Położyliśmy uśpione maleństwa w wózeczkach a sami zaczęliśmy rozmawiać o planach na przyszłość.

*-----------------------------------------------------------------------------*
Ta da jest i zakończenie. Mam nadzieję, że nie zwaliłam tego na całego. Chciałabym się z wami pożegnać choć nie kończę jeszcze z pisaniem z moimi wariatkami, gdyż założyłyśmy jeszcze bardziej popapranego bloga niż ten. Serdecznie was na niego zapraszam linka macie w poprzedniej notce mojej siostrzyczki Pierniczka. Kocham was i mam nadzieję, że za bardzo was nie zanudziłam, a teraz Bye i oddaje głos reszcie moich Smerfów. ;) Kocham was ;**


------------------------------------------------------------------------------
 *Oczami Alexandry*
Najpierw wydzierała się Horanowa, next Malikowa, Stylesowa, Paynowa, a według hierarchii teraz ja. Ale no ludzie, ja nie chcę jeszcze rodzić. Ja nie jestem przyzwyczajona do bólu. Ten o to właśnie osobnik zwanym Tomlinsonem chodzi jak na szpilkach, gdyż boi się, że w nie właściwym momencie urodzę. Co za dziecko. Leżałam sobie w bardzo miękkim łóżeczku otoczona poduszeczkami. Pożerałam makrelę z nutellą, lodami waniliowymi i kiszonymi ogórkami (moja mama tak jadła przed porodem) Louisa już mdli jak przez kilka tygodni tylko to wpierdzielam na śniadanie, obiad i kolację, a czasami jeszcze pomiędzy. Pyyyysia <333 No ale wracając oglądam Scobby-Doo (zaraziła mnie tym Isa), śmieję się z tekstu "byłem tu scoooby dooo" , ale zaraz wyję baranim głosem! 
- Tomlinson do cholery jasnej na góre i to migiem Debilu popieprzony jeden!- kurwa jak brzuch nawala.
- Co sie słoneczko stało?- zapytał z uśmiechem
- Pakuj do cholerną torbę i jedziemy na porodówkę!! Inaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaczej bym się taaaaaaaaaaaaak nie darła!!- Normalnie zaraz tam wykituję!!!!
- Oddychaj! Tak jak ta pani na zajęciach hi-hi-huuuu-hi-hi-huuuu-hi-hi-huu- zamówili całej piątce babkę do ćwiczeń do domu.
- Dam ci w morde za te hi-hi huuuu
- Już, już- zabrał wszystko co potrzebne, wziął pod rękę i zaczął prowadzić do samochodu, ale utrudniło nam to stado Paparazzi, którzy już się chyba dowiedzieli, że reszta rodzi i czekali na nas śepy jedne.Chłopiec czy dziewczynka?? Jak je nazwiecie?? -  Te pytania doprowadzają do szału
- Kurwaaa!! Obiecuję, że jak wyjdę ze szpitala to was zaskarżę za nękanie! A teraz sioooo, bo będziecie poród odbierać!- jednak mój krzyk coś poskutkował. Wreszcie pojechaliśmy do szpitala. 
- Dzień dobry my na porodówkę- uśmiechnęłam się sweetaśnie i spojrzałam na Tomlinsona, który leżał na Ziemi- A i jakiś lekarz dla tego o to facia
- Dobrze, panią już się ktoś zajmie, a jemu nic nie będzie- Zaprowadziła mnie do sali, a po drodze zobaczyłam Horanową i Malik
- Mały czekaj chwilę! Zajrzę do ciotek.- weszłam- Hej słońca! Jakie one piękne!- patrzyłam na bliźniaki  Eli i Juliet  Belli- A Niech ktoś ocuci Louisa, boo zemdlał! Lecę słońca za niedługo wrócę z Kate i Emmą- wyszłam pięknie zgrabnie, położyli mnie na stole. Przy mnie pojawił się mój od siedmiu boleści narzeczony. Zgromiłam go wzrokiem, bo już chciał coś powiedzieć. Dali mi leki rozkurczowe i po 45 minutach pojawiły się moje kochane dziewczynki. 
- Kocham Waszą trójkę- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Po godzinie zawieźli mnie na salę. Jak się okazało  na tą, gdzie leżały Beth i Bells's. 
- To Ty już?? Nie było cie słychać- zaśmiał się Zayn
 - Słychać jej nie było, ale moja ręka ucierpiała
- Oj! To trzeba było mi jej nie dawać do trzymania!
Wszyscy się zaśmialiśmy i wróciliśmy do gadki-szmatki
* 3 miesiące później*
Dziś jest wielki dzień. Biorę ślub. Znaczy bierzemy we trójkę (ja, Beth i moja sis, bo byśmy nie wyrobili sie w piątkę) Urzędas zaczął coś gadać jak to on...blabla, bla....Czy ty Lou.........Czy ty Alex......Możesz pocałowac pannę młodą. WRESZCIE! Koniec! Wyszliśmy. Było piękne wesele. Ponad...nie doliczyłam się gości.... Ja byłam ubrana w TO, Bella w TO, a Eli w TO 
Przy jednej z piosenek siedziałam z Lou przy stole. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości. O tym co nas czeka, i zdecydowaliśmy, że tak naprawdę mamy bardzo dużo czasu, ale jak to on powiedział  ze 

jeżeli będzie musiał mieć 15-20 córek po to by mieć jednego syna, 

 to on to zrobi. Popatrzyłam się na niego jak na debila i z 
uśmiechem powiedziałam: Wmawiaj sobie słoneczko.  Zapowiadają sie cudowne lata dla każdego z nas...dla mnie,Isabelli, 
 Elizabeth, Daniell i Pauilny, dla Louisa, Nialla, Zayna, Liama i  Harrego

 Do zabaczenia...Kiedyś tam :):) 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cholercia...to już koniec...normalnie rozkleję się zaraz! To jest straszne! Tyle naszego potu i łez zostaje na tym blogu, tyle śmiechu, tyle bólu, ech...co tu się nie wydarzyło?? Nasze gadki-szmatki. 
Jak napisałam mamy nowy blog założony, na którego zapraszamy:)
Pozdrawiam moje siostrzyczki:)) 
Jewel, Natalcię, Misię:) KOCHAM WAS DZIEWCZYNKI :))
Oczywiście dziękujemy KAŻDEMU kto tu wszedł chociaż raz. 
(Zaraziłam tym blogiem moją BFF Wikusię :P)

ŻEGNAJCIE MOJE KOCIAKI< SMERFY< MISIE i INNE STWORZENIA 
PIERNICZEK <3333       
 

5 komentarzy:

  1. Nie będe płakać, nie będe płakać. Sorry!!! Nie da się!!! ;( Ryczę i to dlatego, że wzruszyłam się tym epilogiem i naoglądałam się za dużo komedii dzisiaj... Szkoda, że kończycie. ;( To dzięki temu blogowi was poznałam. Pamiętam jak płakałam ze śmiechu. Dobra koniec rozczulania, to nie pamiętnik, żeby tu pisać opis przeżyć wewnętrznych. ;D A tak inną drogą KOCHAM WAS WARIATKI. Ostrzegam, że nowy blog nie skończy się tak szybko ;)
    Misia :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. awww....how sweeeeeeet:D:D No i oczywiście, ze następny szybko się nie skończy! No bo wiesz...TY TAM TEŻ PISZESZ :P:P Też CIE KOCHAMY BAAARDZO MOCNO :D:D

      Usuń
    2. Jakie wyznania... Jak w kiepskiej komedii romantycznej. :p Zaraz rzygnę tęczą i skittlesy wysram. To, że ja tam pisze to jeszcze nic nie znaczy (więcej znęcania się nad chłopakami?). A i Jewel kotek czekamy na rozdział na klownie. ;*
      Misia :>

      Usuń
  2. Hahahahahah tia i te skittlesy a ja jak zawsze ryczę nosz kurczę no dajcie mi chusteczkę też Was KOCHAM MOJE WY SMERFIĄTKA , a rozdział dzisiaj powinien być a co do komedii romantycznych to czasem lubię sobie pooglądać ;P i jeszcze raz to powiem Kocham Was Marcheweczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej misie moje weszłam po cichu na internet i się rozkleiłam no bo uh... jakby to napisać pewien rozdział w naszym życiu został już zamknięty, a następny właśnie się rozpoczął. Chcę wam podziękować za to, że w trudnych chwilach mnie wsparłyście i kocham was moje małe ciasteczkowe i marchewkowe potworki oraz inne stworki takie jak misie i pysie <333

    OdpowiedzUsuń